Kaczor, PIH, Ero JWP, donGURALesko - Zapytam Ciebie tekst piosenki (lyrics)
PIH [Adam Piechocki] Białystok, Polska
Michał Czajkowski
[Kaczor, PIH, Ero JWP, donGURALesko - Zapytam Ciebie tekst piosenki lyrics]
Jeden Jeden Jeden Dwa Trzy cały Czas
Aha pihu
Wiesz Która Jest Godzina? A Jak!
Dwa zero jeden Siedem sprawdź to!
PDG! Kaczor!
To ten łysy skurwiel który od
Lat goli głowę gładko
Nadal jestem a max miałem być tylko kaczką
Z numerem pierwszym gracz
Hasło de facto znasz to
I żeby była jasność, idę po swoją własność
Brzydzę się tymi co klaszczą w
Rytm kłamstwa i fałszu mój styl
Bezpańska bestia co zrywa każdy łańcuch
Podrywam się
Znów w tańcu dla popaprańców przekaz
Ty co drugi koleżka
W stylówce a la David Beckham
Znów rozpierdalam
Powracam jak Heavy metal do łask
Odwieczna beka z mas, którą jara fleszy blask
Na majkach walka o lajka
Nadal mnie śmieszy man
W nawijce dziesiąty dan
Na biodrach czerwony pas
Instagramowy szpan, do życia ma się nijak
Ten najprawdziwszy tam
To zwykle świńska żmija
Bit ciężki jak rakija, robimy włam na kwadrat
Mijam podmokłe ścieżki
Przechodząc obok bagna
Znowu nadsztygar Gural
Znowu zakładam blask na kask
Wiem o czym szumi las
Nie koniecznie poklask mas
W tym lesie z kaczorem dociskałem gaz nie raz
Późnym wieczorem cicho przesypywał
Piaski czas
Na nieznaną ilość zjazdów każdy ma skipass
Słodko było zostać świrem jak to grał Skiba
Nie ma spasiba, tu każdy złote maski ma
Wybija zębów miazgi bas
Chuj w ten płaski szpan
Miej swój własny plan
Bądź dla swoich bohaterem tak
Jak Detlef der Plastikman
Słychać piski tu i wrzaski tam
W uszach oklaski mam, kiedy was kiwam
Te Kaset trzaski znam
Przekaz nie zna odbiorców
Tłok na dworcu, pół stukot, łopot proporców
Milion dozorców i jeden samotny więzień
Uważaj! W bagno wejdziesz
To w nim ugrzęźniesz
Wokół wszystko dla lajków, komentów
Wyświetleń
Trzech elementów nie może braknąć w piekle
Łatwo odgadnąć co dzisiaj jest na fali
Ja zapytam Ciebie o tych którzy się sprzedali
I co? Pytam, Pytam którzy się sprzedali
I co? Pytam, Pytam którzy się sprzedali
No, Pytam, Pytam którzy się sprzedali
Ja zapytam Ciebie o tych którzy się sprzedali
Kieruję się chorym rozsądkiem
Jestem zdrowo jebnięty
Jak dużo piłem zbierało mnie na sentymenty
Kupuję płacę mam paragon sporo racji
Ten plastikowy świat nie przyjmuje reklamacji
Z nas dwóch to ja
Więcej przesiedziałem na klatce
Lecz to ty swoją przyszłość
Widzisz w pierdolonej zdrapce
Pierdolę fałsz, pseudo ziomków i niebieskie
Ej Kennedy zerwie ci tę modną treskę
Nikt z nas nie pochodził z bananowych rodzin
Hermetyczne środowisko czysty Hip-Hop
A nie disco
Niekodowany przekaz nie półszeptem
Prosto w oczy leci ci kanalizacja
Bo nam trochę cukier skoczył
Bogaty w treści nigdy ubogi
Liryczny Gotyk kobiety rozkładają nogi
Kiedy spadnie kurtyna końcowe napisy typie
Ja zastanawiam się co zjem na twojej stypie
Ich muzyka produkt reżysera kiepski spektakl
Martwy jak odcięta od sznurów marionetka
Słuchaj bo mówię głośno a styl mam brudny
Mogę wam z pęcherza zwrócić
Na pysk uległe kukły
Mi nie chodzi tu o lajki na Facebooku
Dla mnie dobre wersy styl
I wpisy w BlackBook'u
Ludzie sobie kuku lubią robić sami
Mogę pomóc ci w seppuku
Więc lepiej kurwa zamilcz
I mogę żyć w infamii, zresztą chuj z wami
Jestem z familii która ciśnie z kurwami
Nie mają życia co mają to poza bracie
I takie z nich kozaki jak
Buty w ich mamy szafie
My mamy wielki zasięg bo jesteśmy prawdziwi
I jakoś wysyp leszcza na tych
Falach nas nie dziwi
Odpalasz nas na cd bo ten
Rap nie jest kreacją
Jak dziwni raperzy ich partnerzy od fellatio
Ja jestem jak raptor predator SKURWYSYNY!
Bo stawiam czoła faktom i oprawiam to w rymy
Słowa i czyny i zawsze mocne puenty
Choć nie jestem bokserem wybiję
Wam fałsz z gęby
Wokół wszystko dla lajków, komentów
Wyświetleń
Trzech elementów nie może braknąć w piekle
Łatwo odgadnąć co dzisiaj jest na fali
Ja zapytam Ciebie o tych którzy się sprzedali
I co? Pytam, Pytam którzy się sprzedali
I co? Pytam, Pytam którzy się sprzedali
No, Pytam, Pytam którzy się sprzedali
Ja zapytam Ciebie o tych którzy się sprzedali