Kaen - Ojcze Nasz tekst piosenki (lyrics)
Kaen [Dawid Starejki]
[Kaen - Ojcze Nasz tekst piosenki lyrics]
Za grzechy nasze zemsta, Nemezis
Tyle tego zła, że nie zmienię nic
Czy to wyrok na nas? Kennedy
To na naszą cześć, Benefis
Płacimy za wysoką cenę i
Płynie rzeka łez, Tennessee
Bo dębowy dom ma nas, Hennessy
Wiele biedy co się z nami stało
Że idziemy niewidomi w przód
Bez zastanowienia człowiek rani śmiało
Kolejny poniżony druh
Zbyt wiele postawionych granic dialog
Niestety zakończony już
Ile musimy stracić całość
To po co ten włożony trud
Dzieci potrzebują taty
Zobacz upadamy prędzej nisko
Zagubione dzieci potrzebują mapy
Niepotrzebnie zamykamy Święte Pismo
Dlaczego ludzie notują straty
Steve Wonder - Ciemne wszystko
Tyle złego czują kraty
Chyba zostawiłeś miejsce dziś to
Boże, Wiele zarażone, Czarnobyl
Tracimy osłonę, Batmobil
Grzechu zasadzone ziarno my
Chcemy więcej monet Tato ty
Daj nam znak, Nie mamy już szansy
Żeby się narodzić na nowo Phoenix
Karma ta wraca żeby nas pokierować
Na te drogę cieni
Boże piszę ten list do ciebie piszę go znów
Odpowiedz proszę dziś mi
Dlaczego nie ma cię tu
Dlaczego widzisz jak my upadamy co dnia
I ty nie robisz z tym nic
Pytam się Ojcze Nasz
W syfie toną Polskie miasta
Gdzie się podział Pasterz
Gdzie się podział Sensei
Nie widzimy blasku Jaskra
Zagubieni na rozstaju dróg Mejdej
Życie płynie szybko Nascar
Życie nasze pozostawia ślady stempel
Dusimy siebie samych astma
Tymi ulicami płynie nadal czerwień
Mijam kolejne przecznice
Znowu ten sam człowiek siedzący na wózku
To jego walka o przeżycie
Kilka monet w błyszczącym garnuszku
Patrze w jego oczy Odbicie
Bólu tyle jakbym sam tam siedział
Ostatnim wywołuje klisze
Lecę samolotem w dół Dedal
Wracam do rzeczywistości, ścieka gorycz
Niesiemy ten bagaż, lekcja pokory
Nie rozumiemy wiele, Metafory
Betonowe róże rzeka chorych
Życie nigdy nam nie da fory
Ścina szybko plany, sekatory
Oto ta kochana ziemia moich przodków
Zmienia połysk dzieci porzucane zbrodnia
Tuszowana przez księży pedofilia
Dzieci zaniedbane głodne
Oto ludzkie gniazdo węży w liniach
Prochy zalewają podwórka
Dryfuje na tej tratwie na morzu sam
Oglądam jeden film, powtórka
Już niewiele ludzi nadzieje w bogu ma
Zapomniałeś tato o nas
Twoje dzieci teraz bardzo głośno krzyczą
Zapomniałeś tato o nas
One pozostały z groźną ciszą
Kolejny bezdomny kona
Nie wiem co się dzieje z naszym światem
Kolejny bezdomny morał, ślepi
My nie mamy żadnych świateł
Słyszysz pod niebiosy modła słane
Zamknięci tu na dole, karcer
Proszę usłysz nas dobry panie
My mamy jeden cel, kartel
Żeby nie pozostać w oschłym stanie
Ja przejdę Wisłę przejdę Warte
Te niepotrzebne mosty spale
Niech każdy zdobędzie pancerz Boże!
Gdy roztopi się już lód na horyzoncie wschód
To twoje dzieci tato są na wojnie
My będziemy nadal biec będziemy nadal chcieć
Próbować żyć na dole tu spokojnie