Kaz Bałagane - Dżin tekst piosenki (lyrics)
Kaz Bałagane [Jacek Świtalski] Warszawa, Polska 🇵🇱
[Kaz Bałagane - Dżin tekst piosenki lyrics]
Piję sobie słodki sok z moim emdeczkiem
Chwila moment i poczekaj, jak to jebnie
I zobaczymy, jak potoczy się ta noc
Pachnę dzisiaj pięknie
Piję sobie słodki sok z moim emdeczkiem
Chwila moment i poczekaj, jak to jebnie
I zobaczymy, jak potoczy się ta noc
Nie mam leanbelly, ale piłem kiedyś lean
Oglądałem kiedyś Belly, ryju, mądry film
(bardzo mądry) co byś zrobił
Łapiesz bucha z bonga i wychodzę
Z niego jako dżin jako dżin
Mogę ci ogarnąć coś
Dwa życzenia jak masz klops
Paka jest, czyli słownie sto
Od koła dawaj klops dwie godziny, masz czas
Możesz po kolegach latać
Możesz coś zajebać, mi to rybka - taka prawda
Skoro mam czas, lecę do McDonalda
Łapaj bucha, jakże będziesz chciał, synu
Pogadać i lepiej żebyś miał klops
To wcale nie jest dużo, a
Ja może spełnię trzecie, taki hojny gość
Pachnę dzisiaj pięknie
Piję sobie słodki sok z moim emdeczkiem
Chwila moment i poczekaj, jak to jebnie
I zobaczymy, jak potoczy się ta noc
Pachnę dzisiaj pięknie
Piję sobie słodki sok z moim emdeczkiem
Chwila moment i poczekaj, jak to jebnie
I zobaczymy, jak potoczy się ta noc
Widzę, że buszek wszedł, co to jest za chleb?
Trochę dużo pestek, czemu was jest trzech?
Wyjdzie was 33 i 3 paki hojny jestem
Jeszcze władzia wam zostawię na taxi
Wieczorem miałem wsypać grudę se do picia
I obudziłem się tu jako dżin w twoim bongo
Pewnie to był jakiś świstoklik czy inny chuj
Albo odkleiłem się tak mocno, choć nie sądzę
Gdzie są te pieniądze? Chyba coś tam macie
Jak co tydzień walisz mąkę mogę sprawić
Że do ciebie wróci była tu na testa
Choć nie dotknąłbym jej kijem
Tutaj umazanym stolcem
Pierdolnęła nie wiadomo skąd
Nawet nie wiedziałem, żem jest taki kot
Widzę, już dobierasz się do twego ziomka
Powiedziałem, mordo, że to będzie błąd
Dobra jebane przygłupy
Ponoć robicie tu ruchy
Zioło to macie z dupy
Czemu nie mówi ten rudy?
Pewnie się zgubił po buchu
Nie ma tu kapuchy, no to wasze fanty zwijam
Tego bazyla zatrzymajcie sobie
Jacek, co z Tobą? Odkleiłeś się chyba