Kaz Bałagane - Epilog tekst piosenki (lyrics)
Kaz Bałagane [Jacek Świtalski] Warszawa, Polska 🇵🇱
[Kaz Bałagane - Epilog tekst piosenki lyrics]
Po tamtej skrobance
On nie wiedział, o co chodzi
Przecież nie kończył w Ance
Tamtej nocy się przejechał po niej
Jakby był walcem
Gdyby nie odebrała, przeszłoby fartem to
Może jakoś, a tymczasem słabo trochę
Kiedy były dzwonił, odebrała z pełnym dziobem
Jasny komunikat dawał znać, że gadać nie może
Może odpuli się sam tu tym sposobem
Efekt był natychmiastowy
Nie było dalszego ciągu rozmowy
Pęka serce, to nie, to nie Mobbyn
Na niebie czarna chmura pokazała
Pełne oblicze Warszawy
I się stało, wysypał całość
Na jedną, drugą zajebał, aż go przytkało
Popił gorzałą i zarzucił tabletkę
Gdzie pięć literek razy dwa
Może znieczuli gorący beret
Na glebie tarzał się
Na zmianę śmiał się i płakał
Tulił sweter, na którym swój zostawiła zapach
Po pół godziny wgrał się film
Z różnych okresów życia po parę chwil
Ona też była w nim, to jak teledysk
Jak piosenka dopóki nie ustała praca serca
Odwiedza jego grób raz do roku
Bo mieszka w Londynie
Tam ma szkołę prywatną, a tamten dalej płynie