Kaz Bałagane - Pałac tekst piosenki (lyrics)
Kaz Bałagane [Jacek Świtalski] Warszawa, Polska 🇵🇱
[Kaz Bałagane - Pałac tekst piosenki lyrics]
Nie wie, czemu się zamulił
Nie ma miejsca na zamułkę
Gruby może nie ztrybi, póki co jadą kółkiem
Trzecia taryfa wbita i zagaduje jak kumpel
Niepokoje jak zwykle, kiedy licho nadchodzi
Ono nie śpi zwykle
Dla niepoznaki ci posłodzi
Z Żoliborza przez centrum
A miało być na Bemowo
Sam nie wie, czy to wkręt
Już, po prawej pałac, ale nie prestiżowy
Szybki ogar, ale blokowane drzwi
Na parkingu są już na mostowskich
Cierp mówi "Idziemy z tym, co masz
Na komendę albo płacisz klocka"
Frajerowi nie zapłaci
Ale niedaleko jest bankomacik pali frana
Żeby tam podjechać i wszystko
Może się przyfarci
Jeden i drugi pazerny, konczę powoli piosenkę
Nie ma konta ani karty, ale co ma być
No to będzie
Euronet wita, w tył zwrot, wali typa z byka
Cierp pada, parę schodów kica, strugi krwi
Sączy potylica
Jego oczy wyssane z życia (co jest?)
Młotek bedzie ciężki