Kobik, Paluch - Strefa komfortu tekst piosenki (lyrics)

Paluch

Paluch [Łukasz Paluszak] Poznań, Polska

[Kobik, Paluch - Strefa komfortu tekst piosenki lyrics]

Miejskie realia, płynę tu jak ryba w wodzie
Żadna Italia, chmury przykrywają słońce
Wciąż anomalia, ziomy zdradzają za drobne
Od dawna standard, lojalni żyją tu samotnie
Moja strefa komfortu to nie hotele
Pięć gwiazdek
Wśród wydyganych snobów i chłopaków
Z ojca hajsem jebać, bywam tam czasem
Popularność mniej tam męczy
I jedyne z kim się kumam
To ziomale z recepcji
Życie bez masek, bez kreacji
Pod publikę zawsze Niedopasowany
Właśnie tak sam siebie widzę
Moje otoczenie ma na mnie wpływy nikłe
Świadomy swej wartości
Umiem samodzielnie myśleć
Nie jestem głosem biedy
Nie jestem głosem bogów
Jestem głosem dla niemych
Tych bez ruchomych schodów


Wygrzeję cię jak termy
Jak nie odbierasz kodów
Nie dotrą tutaj hieny, moja strefa komfortu

Rodzina, żona, dom i w blokach moja wiara
To ty, z betonu tron, dla mnie jak alkantara
Codzienny życia sztorm
Płynę na pełnych żaglach
Strefa komfortu, strefa komfortu

Prawie wszędzie wiezie mnie taryfa
Nie private jet
Nie chcę spędzić życia na odwykach
Tak jak Chevy Chase
Zdarza się, że źle zasypiam
Ale kiedy budzę się
Zawsze uśmiechnięta micha
Żaden przypał tu nie wchodzi w grę
Więcej pieniędzy, to więcej problemów
A wydasz je pierwszy i tak bez problemu
Ilu zostanie kolegów? Nie przytulisz
Się do papieru ile byś go nie przytulił
Co jeszcze chcesz mi wmówić?
Choć lubię Gucci, Louis
Pewnych rzeczy się tu nie kupi
Możesz mnie dotknąć ale nie
Poruszysz za chuj, mam ten komfort i konto
I co włożyć do garów choć talerze są z Ikei
A nie Sanchi Rosenthal ważne ze mam z
Kim się dzielić kiedy kładę na nie
I to fakt światopogląd od lat bez zmian
Gdzie bym nie był gdzie nie mieszkał
Ty nie wierzysz?
O to nie dbam i to nie kwestia podejścia
A razem z pensja rośnie cena cena cena
Cena to najważniejsze się nie zmienia

Rodzina, żona, dom i w blokach moja wiara
To ty, z betonu tron, dla mnie jak alkantara
Codzienny życia sztorm
Płynę na pełnych żaglach
Strefa komfortu, strefa komfortu

Śliscy koledzy jak w betonowym lesie kleszcze
Jak podasz rękę to przykleja
Się jak super glue
Miejski surwiwal wychowałem się w
Tych wodach leszcze
Od pasożytów blizny, jak rekin w głębi mórz
Nie chciałem zgnić na ośce
Choć trzymały mocno macki
Te nie przespane noce by
Odnaleźć styl bez kalki
Dziś mam świeżutką pościel i
Wysypiam się jak panicz
Strefa komfortu bronie dostępu do granic
Z psychiki szczątki ale tylko
Te najtwardsze jak czarne
Skrzynki przechowują informacje by
Pamiętać to co
Ważne a co w życiu nie gra roli
Ziomuś praca nad sobą mój jebany pracoholizm

Rodzina, żona, dom i w blokach moja wiara
To ty, z betonu tron, dla mnie jak alkantara
Codzienny życia sztorm
Płynę na pełnych żaglach
Strefa komfortu, strefa komfortu

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować