Koneser, Kadzik - Gwiazda tekst piosenki (lyrics)
[Koneser, Kadzik - Gwiazda tekst piosenki lyrics]
Do widzenia nie odbieram
Ona myśli że to chemia tak naprawdę ściema
Ona dzwoni mnie tu nie ma
Do widzenia nie odbieram
Ona myśli że to chemia tak naprawdę ściema
Ona
Co druga Kim Kardashian tak naprawdę pato
Nadchodzi weekend na melinie wali flakon
Jej tak gorąco jakby było lato
Ona porobiona jak te całe bydło i stado
Co druga ma tu fazę, zatem w kieszeni kasę
Tata ma pracę ona w głowie pakiet
Leje się Bourbon z lodem
Z następną kurwą potem
Pójdzie na gruby balet co z
Tego że późno trochę
Chłopacy z portfelem taty, zalatani taksą
Zniszczone miasto
Mają banknot więc szybko nie zasną
Ojczulek robi patrol
Ona najebana na parkiecie z koleżanką
Myśli że jest gwiazdą co jest?
Mnie tu nie ma do widzenia nie odbieram
Ona myśli że to chemia tak naprawdę ściema
Ona dzwoni mnie tu nie ma
Do widzenia nie odbieram
Ona myśli że to chemia tak naprawdę ściema
Ona
Co druga dziś wariatka tak naprawdę szmatą
Jebany lachon serio, każda jebie blachą
Każda co tydzień idzie grubo tu w maraton
I na piździe robi z pizdy
Gwizdek albo ciągnie lachy łachom
Za dnia grzeczne jako zakon
Każda w torbie Paco flakon
Nie pytaj skąd ma na to
Dawno wie całe miacho kim jej tato jest
I za co kurwie tutaj płacą
Nic do suki nie dociera
Suce trzeba tu tresera
Suka pyta "czemu nie odbieram?"
Sory miałem wyciszony
Głupia suka dzwoni mnie tu nie ma
Do widzenia nie odbieram
Ona myśli że to chemia tak naprawdę ściema
Ona dzwoni mnie tu nie ma
Do widzenia nie odbieram
Ona myśli że to chemia tak naprawdę ściema
Ona