KPSN - PSW tekst piosenki (lyrics)
[KPSN - PSW tekst piosenki lyrics]
Zaplotę z nich warkocz
Ziomki mają panny, plany
Chyba pora wiać stąd
Ja? U mnie nie wiem człowieku jak jest
Jest piątek, cyk
Niedziela no to setę na stres
Zamykam się w snach, zamykam kiedy jest dzień
Witam, żeby pokonać strach, pobierać tlen
Mam obrany cel i wiem czego chcę dziś
Wziąć szczęście za łapy i spierdolić stąd, ty
Żeby to było łatwe szamać, kimać, tyrać
Ciągle przez melanże zryty łeb
Nienapełniony portfel
Matka mówi: 'byś odłożył te pieniądze'
A ja inwestuje w paradoksalne żądzę, błądzę
Ciągle błądzę gdzieś, już nie wiem dokąd iść
Pewnych spraw nie przepalę, nie przepiję
To nic trzeba będzie się wziąć na odwagę
Kopnij mi stołek, może wtedy pomarzę
Tysiące chwil, deja vu
To skille umyka gdzieś
Polej mi, na trzeźwo tego nie zniosę, wiesz
Przez ten syf, benzyny umyka w kanistrze
Pora się wieszać, chyba nie chcę istnieć
Wszyscy się martwią o mnie, mam swój świat
Swe kredki
A tak było fajnie gdy byliśmy dziećmi
A tak było fajnie gdy byliśmy grzeczni
Dopóki inne placeba tu nam w krew nie weszły
Pierdol, że robie rapy smutno
I klasycznie kurwa
Ludzi z charakterem nawet twój nie buja
Chuj tam
A że masz furę, hajs i dupę nie znaczy nic
Bo nawet szczęśliwym ludziom Bóg
Nie zagaja blizn to wszystko wraca do nas
Woła chodź się pohuśtać
Jeszcze nie czas na mnie
Weź się na odwagę kurwa
To najszczerszy syf, pora już go wyrzucić
Po chuj stary? Nikt nie uronił łzy
Jesteś głupi
Jesteś pojebany, mówią weź się ogarnij
Czasami lecą za mną, czasami plują w twarz mi
Te jebane sny, nie mogę zasnąć
Zakop ten dołek, życie nie jest baśnią
Tysiące chwil, deja vu
To skille ciągle umyka gdzieś
Polej mi, na trzeźwo tego nie zniosę, wiesz
Przez ten syf, benzyny umyka w kanistrze
Pora się wieszać, chyba nie chcę istnieć