Magiera, Ero JWP, Fokus, PIH, Peja - To nie są Twoi tekst piosenki (lyrics)

Michał Czajkowski

[Magiera, Ero JWP, Fokus, PIH, Peja - To nie są Twoi tekst piosenki lyrics]

Dzieciaki przyjmują chemię
Nie chorując na raka
Tak osiedlowa padaka pozbawia
Szczęścia i dramat
Po narkotykach rozprawa niejeden
Rozbitek zadba by zepsuć krew swej rodzinie
Nie szanuje nic wariat
Oceniony przez ćpunów
Którzy niespełna rozumu
Chcieli podważyć przekaz i wnet
Podnosi się tumult bo pogrążeni w problemach
Związanych z nadużywaniem
Nienawidzą wszystkiego co niezwiązane
Z ich światem

"Wszystko jest dla ludzi" mówił ktoś
Potem umarł
Smak wielu rzeczy wciąga, że gubisz umiar
Niektóre substancje są tu po prostu mocne
Lepiej jak nie ruszasz, bo ci, kurwa
Zryją czosnek znałem lepszych cwaniaków
Dziś ich mowa to bełkot
Się przekręcili sami
Jeszcze zanim się przekręcą
Walą tu jakiś syf i to jest towar nieznany
Raczej eksperymenty z produktów Castoramy

Do czaszki wrzucił granat i
Blondem przykrył banię szare komórki
Pamięć oddał na chemiczne pranie
Posypka na śniadanie, później S-klasa
Wpierdolił się w przystanek
Ciężko pierdzi w pasiak
Znał niejednego króla co nigdy nie zamulał
Dziś śmieje się do much na ścianie
Zryty ma cebularz nie kumple, nie rodzina
Tym bardziej nie pech
Diler żenił mu ten towar i życzył żeby zdechł

To nie są twoi przyjaciele
Siadasz z nimi ćpać
To o wiele za wiele, chyba na więcej cię stać
Są kolejne levele
Przy czym trzeba wstać i wiać
Bo nie będziesz mieć wyników, zacznij dawać
A nie brać to nie są twoi przyjaciele
Siadasz z nimi ćpać
To o wiele za wiele, chyba na więcej cię stać
Są kolejne levele
Przy czym trzeba wstać i wiać
Bo nie będziesz mieć wyników, zacznij dawać
A nie brać

Mam sprawdzoną receptę po
Co zmieniać składniki?
Mieszałem style w muzyce zanim mieli wyniki
Bez przesady, zostaję przy swoim
Się nie zapętlę
To narko ballady, przez które macie erekcję
Dzieci, odróbcie lekcję
Tu nie ma żadnej kreacji
Ksztyna dobrej narracji
Nawijam byś się nie martwił
Mój elektorat jest martwy? Dzieciak
Jesteś zabawny
Słuchają mnie rówieśnicy i twoi
Tak zwani fani

Jest popyt, jest podaż
Choć prawo jest prawem
Ja jestem za wolnością wyboru, nie zakazem
Owoc zakazany, legalnie dałbym ludziom
I jestem przekonany
Po pół roku się nim znudzą
Nie mówię o dewiacjach, na to zgody nie ma
Sam sobie możesz robić co
Chcesz i do widzenia
Wiem, że masz swój rozum, ale trochę uczulam
Bo tu diabeł jest wszędzie
A nie tylko w szczegółach

Znam temat od podszewki
Siedziałem za tym stołem
Aż wszystko nie zostało, do czysta odkurzone
Ten melanż był non stop
Jechałem jak buldożer
To moje życie, ziomek, uciekłem z tego w porę
Nie każdy tak potrafi
Niewielu ma zmysł szósty
Ty bądź trochę mądrzejszy niż
Ten środek od kapusty
Jak treningowy worek dyndasz na poddaszu
Kiepsko by było umrzeć, nie ma na to czasu

To nie są twoi przyjaciele
Siadasz z nimi ćpać
To o wiele za wiele, chyba na więcej cię stać
Są kolejne levele
Przy czym trzeba wstać i wiać
Bo nie będziesz mieć wyników, zacznij dawać
A nie brać to nie są twoi przyjaciele
Siadasz z nimi ćpać
To o wiele za wiele, chyba na więcej cię stać
Są kolejne levele
Przy czym trzeba wstać i wiać
Bo nie będziesz mieć wyników, zacznij dawać
A nie brać

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować