Mati, Skor, Buka - Obecność tekst piosenki (lyrics)
[Mati, Skor, Buka - Obecność tekst piosenki lyrics]
Ty zawsze przy mej duszy stój
I wybacz każdą krzywdę, zapomniałem modlitwę
A ból niech zniknie, niechaj powstaną blizny
Wlejmy w nie radość, czemu milczysz
Gdy przepraszam, krzyczę! Wiem
Że to słyszysz
Aniele Boży, stróżu mej podróży
Zakopmy na cmentarzu szarość
Niech zakwitną róże i już mnie nie opuścisz
Moja muzo nieś mnie ku światłu towarzyszu
Strażniku bez kluczy
Bądź mi zawsze ku pomocy, rano, we dnie
W nocy
Tak to brzmiało, mamo, pamiętasz krzyżyk
Na czole przed spaniem? Jak rysowałaś go
By nic nie stało się, a talizmany złamano
Ale on dalej jest
Bo nadal idziemy w nieznaną
A kiedy przyjdzie po mnie
Naprzeciw Ci stanę, przyjacielu
Ucałuje dłonie krwią oblane w mym imieniu
By ruszyć ku Valhalli, najgłębiej schowanej
Jeszcze nie pora, mam coś do zrobienia
Przestawmy zegary
Aniele Boży, stróżu mój
Ty zawsze przy mej duszy stój
I wybacz każdą krzywdę, zapomniałem modlitwę
A ból niech zniknie, niechaj powstaną blizny
Wlejmy w nie radość, czemu milczysz
Gdy przepraszam, krzyczę! Wiem
Że to słyszysz
Aniele Boży, stróżu mej podróży
Zakopmy na cmentarzu szarość
Niech zakwitną róże i już mnie nie opuścisz
Moja muzo nieś mnie ku światłu towarzyszu
Strażniku bez kluczy
Bądź mi zawsze ku pomocy, rano, we dnie
W nocy
Tak to brzmiało, mamo, pamiętasz krzyżyk
Na czole przed spaniem? Jak rysowałaś go
By nic nie stało się, a talizmany złamano
Ale on dalej jest
Bo nadal idziemy w nieznaną
A kiedy przyjdzie po mnie
Naprzeciw Ci stanę, przyjacielu
Ucałuje dłonie krwią oblane w mym imieniu
By ruszyć ku Valhalli, najgłębiej schowanej
Jeszcze nie pora, mam coś do zrobienia
Przestawmy zegary
Mam doskonały wzrok, ale
Wszystkiego nie widzę, nie słyszę
Choć jeszcze lepszy słuch mam, zakrywam usta
Milczę czuję, że jesteś przy mnie
Umacniasz moje męstwo
Gdy pielęgnujesz duszę mą
Na swoje podobieństwo
I chociaż błądzę, tak często
Nie widzę znaków ty podpowiadasz mi jak iść
I nie czuję strachu
Choć czasem wątpię i sięgam po kolejny flakon
Ściągasz ze mnie klątwę swym dobrem
Pragnienie gasząc
Dziękuję wszechświatu za to, że Ciebie zesłał
Bym szedł po szlaku do Twego królestwa
I wiem, że uwolnisz mnie z potrzasku Piekła
Jak ojciec w obronie swego jedynego dziecka
A twój majestat będą narody sławić
I klękać przy świętych księgach
Byś się objawił
Zanim ostatni wdech zwabi śmierć
I przemieni w granit
Aniele Stróżu mój, módl się za nami
Czuję, że jesteś przy mnie czuję Twój zapach
Gdy gubię się w ciemnościach świata
Zabijam zapał i gdy oplatasz me dłonie
Bym nie bił nimi w mury
Które w nas stworzyły pieprzony limit
W każdej chwili
Gdy upadek jest fragmentem drogi
Której reszta czeka za zakrętem
Mówisz bym zamazał atramentem przeszkody
I biegł, pomimo trwogi, prosto w bezkres
Wiem, że tam jesteś
Że czuwasz jak Anioł Stróż
Gdy osuwam się w dół
Gubiąc grunt i stabilność
Mimo burz, wciąż czuję tu Twój zapach róż
Niewidzialna Walkirio
A kiedy przyjdą po mnie i powiedzą już pora
Zabić morał, zamordować tętno
To pójdę w tą ciemność, a Ty mnie poprowadź
Bym mógł podziękować za Twoją obecność
A gdy przychodzi mrok, by nadzieję pogrzebać
Zamknąć usta zegarom
By nie mówiły: "przebacz"
Zabrać pióra skrzydłom
By już nie dotknęły nieba
I wypełnić czernią wszystko czego nam trzeba
Ty wskazujesz światło, drogę przemian
Stajesz się prawdą na krańcu sumienia
Naszą ostatnią szansą na ucieczkę z cienia
A Twój głos w naszych sercach śpiewa