Skor, T.R.Z., Mati - Tato tekst piosenki (lyrics)

[Skor, T.R.Z., Mati - Tato tekst piosenki lyrics]

Kim jestem, znowu czuję bezdech znowu czuję
Że nie potrzebujesz mnie jak przedtem
Znowu blednę
Znowu pętle widzę patrząc na gałąź
Te myśli szpetne, jedyne co ocalało we mnie
Słowa tępe, jak noże ranią zmysły
Nie widzę w oczach Twoich iskry
Chuj z tym wszystkim
Whiskey moja żona, suko pierdolona
Powiedz tylko słowo
A przeklęta będzie dusza moja
Kurwa, co ja Wam zrobiłem? Kurwa, ile
Można próbować kochać życie na siłę
Ile razy zapijałem winę moją, Twoją
Milcz, jeśli nie potrafisz znowu tego pojąć
Wokół stoją puste butle, jakie to smutne
Jak to, że teraz płaczesz w poduszkę
A ja duszkiem wypijam flaszkę do końca
I myślę jak bardzo czasem przypominam ojca

Tato, mówią, że mam oczy po Tobie


I tak jak Ty, rzadko się uśmiecham
Tato, też mam demony w swej głowie
I też cierpi przez nie moja kobieta
Tato, jak to jest, że ma przeszłość
Jest pętlą, z której nie mogę uciec
Tato, mimo podobieństw mam pewność
Że jest coś co czyni na różnymi - czucie

No i jak się teraz czujesz
Co? Dobrze Ci z tym wszystkim?
Wolny jak ptak, kurwa, chyba jak Blitzkrieg
Powiedz, dlaczego Cię nie ma
Wśród mych bliskich
Dlaczego znów rozdrapujesz blizny i
Resztki więzi niszczysz co, boli Cię
Że coś nie poszło po Twojej myśli?
Że udało mi się dorosnąć
Bez słuchania głupich wytycznych?
Że jestem bardziej ambitny niż
Twoich koledzy z misji?
Nie potrafisz żyć z tym
Czy to cecha mężczyzny? Pytam
Wiem, nikt nie jest doskonały
Szanuję Cię za rzeczy parę
I tylko takie zapamiętać chciałem
Podałem Ci dłoń, wybaczyłem przeszłość
Odrzuciłeś ją, wszystko mi jedno
Teraz, wiesz, ta więź umiera we mnie
Lecz ta sama krew podtrzymuje
Ją po kres codziennie
Czekam, może kiedyś los znów
Nasze ścieżki przetnie
Bywaj zdrów, Tato tyle ode mnie

Tato, powiedz mi, dlaczego jesteśmy tak inni
Nigdy nie potrafimy razem siebie wspierać
Tato, przecież nikt z nas nie jest niewinny
Lecz nie ma cienia szans
Żeby czas cofnąć teraz tato, powiedz mi
Dlaczego wciąż jesteśmy tacy sami
Kiedy wybuchamy ginie wokół wszystko
Tato, przecież doskonale się znamy
Na zawsze pozostanie pamięć, charakter
Nazwisko

Chyba wolałbym nie poznać prawdy
Nie walczyć nigdy ojcem może stać się każdy
Ale nie każdy być nim
I już brak mi sił by karcić winnych
Ja mam dziś blizny i chciałbym odejść
Ale nie pozwolę Ci martwić bliskich
Gdy ja nie mogłem sobie poradzić już
Alkohol, dragi, klub
Jak mogłeś mnie zostawić tu
Zabić ból, nie krwawić już
Udawać że się nie znamy już
Zostaw moją mamę, brata, mnie
To możesz ranić, chuj
Przepraszam, nie byłem nigdy dobrym dzieckiem
Ty, ale zamiast kocham, to mówiłeś
Że nikim jestem i co mam czuć? Jaka miłość?
Jak mam żyć? Serce krwawi
Strach ma wiele imion
Jeszcze więcej nienawiść
A teraz nie mamy nic wspólnego poza zdjęciami
Dlaczego to wszystko tak dzieli nas
Nie po to słowa by ranić
I nie wiem czy potrafię zapomnieć
To zbyt proste
Czy dorosłeś kiedykolwiek by być ojcem

Tato, byłeś dla mnie więcej niż ojcem
Teraz wszystko co między nami
Dobre płonie żywym ogniem
Tato, czy kiedyś Ci wybaczę? Wątpię
I nie wiem czy kiedykolwiek
Będę potrafił zapomnieć
Tato, rozdrapujemy rany, to przykre
Coraz rzadziej się uśmiecham
Coraz częściej przez łzy
Tato, byłeś dla mnie wzorem w dzieciństwie
Teraz codziennie się modlę
Aby nie być jak Ty tato!

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować