Młody M, Temek, Poszwixxx - Możesz nie rozumieć tekst piosenki (lyrics)
[Młody M, Temek, Poszwixxx - Możesz nie rozumieć tekst piosenki lyrics]
Słońce za chmurami, ludzie ludzi ranią
W którą stronę iść drogą
Po obustronnych zboczach
Głowa na karku, wiem jak to wygląda
Jestem tutaj, to tylko moja spowiedź
Uzależnienie i tysiące grzechów, fobie
Przeznaczenia nie oszukasz, nigdy już razem
Miałem Cię pokochać, zostawiłem na zawsze
Pamiętaj co było to już nie tabula rasa
Mam na kogo liczyć, życie oparte na faktach
MNS, idziemy po swoje
To, co trzyma mnie przy życiu
Jednocześnie mnie zabije
Czasem alkoholik, czasami mam dosyć
Zaczynamy wcześnie, kończymy późno w nocy
Kurwa takie czasy, tu się żyje brutalnie
Pomału do przodu, kropla drąży kamień
Ty możesz nie rozumieć w ogóle
Wiesz ja wybrałem drogę idę po swoje choć
Cierpię przez lament i łzy niepowodzeń
Bije pionę chcę coś nazywać domem na dłużej
Obiecuję sobie tak wiele
Choć wiele tak nie rozumiem balansuję
Znajdziesz mnie w tłumie, nie moją duszę
W tym pędzie już się gubię
W sercu mam hip-hop i tak póki nie umrę
Wiem, chciałbyś mieć porażkę i skruchę
A tu ni chuj, wiesz
Młody M nie płacze w poduchę
Moim ludzie mordo to kurwa hip-hop po grób
Ej, za łatwo wyrokujesz
Przyjdzie moment i na waszą pokutę
Wy durnie, w ogniu nikt nie działa rozumem
Czas nas podsumuje
To pozwala myśleć o jutrze
Nasze wersy tworzą obraz u nas tak to wygląda
Tylko prawdziwy Hip-Hop do końca
Tak powstaje tu historia to nasza droga
Nie zatrzymasz tego jak wschodu słońca
Są Ci, którzy wiodą sen na jawie
Ci silniejsi
Których prawo jest najsilniejszym bezprawiem
Od dawien dawna ludzie próbują wyrwać
Się z bagna praprzyczyn
Szukając w życiu czterolistnych koniczyn
To ruch oporu, który nie posiada wzoru
W życiu niestety alkohol i
Narkotyki to ich autorytety
Możesz nie czaić, ja jestem tego świadom
Nie jak Ci, którzy przegrali życie odnaleźli
Własne el dorado czasem nie kumam przyznam
Krzyż to mój talizman
Są ludzie i szuje w żyłach
W których płynie słodka trucizna
Nad ich głowami krążą czarne kruki
Nawet za największy hajs nikt z nich
Nieba w kościele nie kupi
Możesz nie rozumieć wiecznie
Nie mieć pojęcia jak jest ciężko
Oddychać skażonym powietrzem w mieście
W którym większość żyje z nadzieją na świt
W którym najgłośniej przemawia
Czasem milczenie, nie krzyk
Jedni nie mają nic, inni nie kumają niestety
Życie to slalom i
I nity mocne jak bransolety
Na nadgarstkach mocne jak kaftan
To moja walka nie żyję normalnie
Bo nie normalna jest wiara
Tu, gdzie tyle snów jest grzebanych na hurt
I tyle prób, osiedla są jak masowy grób
Stąd jest mój Bóg i stąd
Wyjdzie nasz sukces na bloki
Ten letarg wkrótce musi się skończyć, bo
W sercu nadzieja się tli chociaż
To nadal jest mało
Trudno jest wejść na szczyt
Łatwo jest zejść na dno
Musisz ciągle iść prosto
By do przodu chłopak
Głowa na karku, wiesz jak to wygląda