SumaStyli, Mona - Ulica Niepozałatwianych Spraw tekst piosenki (lyrics)

[SumaStyli, Mona - Ulica Niepozałatwianych Spraw tekst piosenki lyrics]

Są takie miejsca, czyny
Które wciąż pamiętasz, winy
Szczeble drabiny, liny
Opuszczony cmentarz i my
Szklane witryny zbite w mitu firmamentach
Wyblakłe akapity liter w zakurzonych księgach
Czasem tam zaglądam, poprzez uchylone okna
Oglądam twarze, marzę wrócić do środka
Zdarzeń, ucisk jak tatuaże
Dusi jak azbest w parze ołtarze następstw
Których nie wymarzę kłamstwem
Echo powraca, w teatrze gdzie patrze
Bacznie, gdzie właśnie zacznie spektakl się
I nigdy głowy nie odwracam, nieważne
Czy światło zgaśnie, wychodzi obsada, scena
Ulica, z której się nie wraca, powraca trema
Ulica, na której nie jedna sprawa się zaczęła
Nierozwiązana pętla, o niej pamiętam
Zapraszam, to ulica spraw
Do których ciągle wracam



Widzę bruk, widzę brud, widzę parę z ust
Wokół mróz, moje żale znów rysuję na szybach
Tu alternatywa, alter ego znów wygrywa
Tłum, martwe ogniwa uwiecznione
W zbitych obiektywach
A czas upływa lecz wskazówki nieruchome, one
Spowite chłodem niespełnionych postanowień
Zamarzły, chcę odejść, wystarczy
To koniec tej farsy
Wystarczy, obrazy w mojej głowie
Idźcie precz!
Niech każdy spłonie, idźcie precz!
Miałem sen, był piękny dzień
Ulica umilkła na moment
Opustoszała, dzieło zakończone, nagle
Powraca hałas, zgiełk zdradzieckich monet
Znowu tam stoję, a przede mną postacie
Imiona, sprawy, miejsca wyryte na cyrografie
Krwawy atrament, jeden podpis zostawisz, to
Ulica zniknie stąd, ty razem z nią

Witaj na ulicy niepozałatwianych spraw
(Witaj na ulicy, nie, witaj na ulicy)
Witaj na ulicy niepozałatwianych spraw
(Witaj na ulicy, nie, witaj na ulicy)
Witaj na ulicy niepozałatwianych spraw
(Witaj na ulicy, nie, witaj na ulicy)
Witaj na ulicy niepozałatwianych spraw
(Witaj na ulicy, nie, witaj na ulicy)

Piękna noc, chodźmy na spacer, pozwól
Że Cię zaprowadzę
Tam, gdzie witraże są obrazem zdarzeń, nasze
Twarze, te cmentarze marzeń nienawiścią darzę
Coś nam iść nią każe
Nad nami lśnią gwiazd ołtarze
Razem w parze przez ulice
Przez oblicze obietnic
Setek dni odbicie, krzykiem
Wbite w przepowiedni, serca
Bicie, moje szkice
Widzę wszystko jak w sepii moje życie
Stos tajemnic namalowany farbą mej krwi
Ulica nie śpi, wierz mi
Czasem ja nie śpię przez to
Przez jej nieśmiertelność
Błagam nieś mnie w przeszłość
Bo sam nie śmiem przejść nią, duchy nie śnią
Są tu częścią, sądu by dać szczęściu kontur
Tego pięciokątu, z frontu euforii
Tomy stron tu
Medaliony wiszą na szyi historii
"Memento mori" szepczą dusze sprzed lat
Mieszkańcy ulicy niepozałatwianych spraw

Strach, nie chcę się już bać, ale zapewne
Mam coś na sumieniu i dlatego nie idę
A biegnę płacz, prosto ją uderzył w twarz
Nie chcę wtrącać się do takich spraw
Ale mam ochotę dać mu
Raz na zawsze, taki strzał że padnie
Ale to nie gra
A ja nie jestem jak Lara z Tomb Raider
A więc muszę patrzeć na ten cały bajzel
No i znów zgrywam wariatkę
Że nie widzę jak on kradnie
Sytuacje, w których moje ciało
Jakby padał deszcz
Mokre, zimne jak lód, dreszcz przeszedł, mnie
Widzę cień w oknie, stres, modlę się
Czemu to nie dzień?
I pytam się, gdzie ja zgubiłam swój rozsądek?
A tak w ogóle najprościej byłoby
Podłożyć bombę i zapomnieć
Ale z drugiej strony to miliony wspomnień
Coś mnie ciągnie tutaj, słucham
Serce bije mocniej
Na ulicy niepozałatwianych spraw
Jest ich tysiące
(Jest ich tysiące, tysiące, tysiące, tysiące
Tysiące)
Witaj na ulicy niepozałatwianych spraw
(Witaj na ulicy, nie, witaj na ulicy)
Witaj na ulicy niepozałatwianych spraw
(Witaj na ulicy, nie, witaj na ulicy)
Witaj na ulicy niepozałatwianych spraw
(Witaj na ulicy, nie, witaj na ulicy)
Witaj na ulicy niepozałatwianych spraw
(Witaj na ulicy, nie, witaj na ulicy)

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować