Nizioł, Intruz, Peja - Bagaż tekst piosenki (lyrics)

Intruz

Intruz [Bartosz Olewiński] Opole, Polska 🇵🇱

[Nizioł, Intruz, Peja - Bagaż tekst piosenki lyrics]

Zawsze byłem niepokorny
Wiedziałem co mam zrobić
Nawet wtedy, kiedy szły za tym spalone mosty
Niełatwe decyzje, z pogranicza paranoi
Jestem świadomy, w końcu czas rany zagoi
Na skraju parodii, gdzie słowo mają za nic
Aż do utraty kontroli, oni pozapominali
Czuję ulgę, już z tobą gadać nie muszę
Tyle razy się zawiodłem
Że odcinam się w sekundę
Uśmiech dziecka, zapach kawy o poranku
Nie kwestionuję szczęścia, żyję
Nie marnuję czasu podejmuję decyzje
Byleby wyrwać się z marazmu nie ilość
A jakość w gronie zaufanych przyjaciół
Mogę nic nie robić, jak ogarniam to na stówę
W sumie mówię, wiem co robię
Dalej wiem co mówię
A silna wola, trzeba nad tym popracować
Wezmę na bagaż i nie będę pajacował



Kim byłbym gdyby, gdyby nie on
Gdybym nie powyciągał wniosków
Gdziе byłbym gdyby, gdyby nie on
Działam w cieniu
Lecz wygrzеwam twarz na słońcu
Kim byłbym gdyby, gdyby nie on
Gdybym nie powyciągał wniosków
Gdzie byłbym gdyby, gdyby nie on
Działam w cieniu
Lecz wygrzewam twarz na słońcu

Nie patrz mi do bagażnika
Pamiętnik ulicznika
Bywa, że wersy przykre, trudny dzieciak
Stary wyga i już chuj wie, który pretekst
Poczuj niechęć jaka wena
Prawdziwy rap rozpierdol, nerwy i gehenna
Nowe pokolenia biedy
By w owoc zamienić żywot
Jak nie przedawkować chemii, myśląc o tym
Co było
Zawsze była jedna rzecz: być nie mieć
Chce rap i dom pierdolę życie kurewskie
Szczęście to ona i on
Zapamiętaj święta krowo, jestem mocny duchowo
Uliczna sława, kolo, nie rozumiem rapu homo
Gdzie kolejny dzień stracono
Ja byłem nieobecny
Zawsze byłem sobą, kiedy na zakręcie ręczny
To są moje wersy, gdybyś powiedział
Że czyjeś
Rychu i Syndykator, dziękuję, że zaprosiłeś
Kurwy pod respirator
Teraz co drugi to ziomuś
Mówi, że ma ciężki bagaż
A tylko dokłada komuś

Kim byłbym gdyby, gdyby nie on
Gdybym nie powyciągał wniosków
Gdzie byłbym gdyby, gdyby nie on
Działam w cieniu
Lecz wygrzewam twarz na słońcu
Kim byłbym gdyby, gdyby nie on
Gdybym nie powyciągał wniosków
Gdzie byłbym gdyby, gdyby nie on
Działam w cieniu
Lecz wygrzewam twarz na słońcu

Mimo wielu doświadczeń, tachania nadbagażu
Nadal umiem wdepnąć w gówno
To natura wywijasów
Tu słów bogaty zasób, adekwatny do zasobów
Pewnie nie minimalista, ale
Sram na materializm, ziomuś
Ktoś tu komuś zawsze coś chce udowodnić
Nie dopuszczę
By w ekipie pojawił się znów szkodnik
Skurwiele hajsu głodni grzali się
W mojej chwale
Niejeden zasrany rookie myślał
Że ma większy talent
Niejeden chciałby zniweczyć wszystko to
Co mam w planie
Ja z doświadczenia wiem, kolo
Tak się nie stanie choćbyś stawał na głowie
Bez obaw ja nie przestanę
Rap pasja to nie przypadek
Że związany z nawijaniem
Skończę, gdy zechcę jak MJ, niezastąpiony
Zastrzegam ten numer jeden jest dla mnie
Nie macie prawa w nim biegać
I nie przeskoczą z nowością
Rychu to żywa legenda
Mimo bagażu doświadczeń, nadal je zbieram

Kim byłbym gdyby, gdyby nie on
Gdybym nie powyciągał wniosków
Gdzie byłbym gdyby, gdyby nie on
Nie działam w cieniu
Bo wygrzewam twarz na słońcu
Kim byłbym gdyby, gdyby nie on
Gdybym nie powyciągał wniosków
Gdzie byłbym gdyby, gdyby nie on
Nie działam w cieniu
Bo wygrzewam twarz na słońcu

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować