Mery Spolsky, Łona, Bisz, OER - Przyjemny lęk tekst piosenki (lyrics)
Jarosław Jaruszewski
[Mery Spolsky, Łona, Bisz, OER - Przyjemny lęk tekst piosenki lyrics]
Spomiędzy drzew przebłysk – sarny
Magma darni klei się do stóp, grają barwy
Siekiery stal chłonie świat i oddaje drzazgi
Uciekają w niebo pnie
Pnie się w nie las dziś
Palmy - mokre drewno póki
Krew nie zasch zaśnie
Ogień wszystkim zajmie się jak
Zawsze choć piec kaszle
W rurach opowiada swe historie, ba! - baśnie
Wszystkowiedzące oczy zwierząt
Znają pra-prawdę!
Spory tu pytań zestaw: czy myśli
Się splotą na czyn?
Co to za ścieżka? Co to za dziura
W ziemi? Co to za dym?
Co to za koń na uwięzi?
Skąd ten półdziki tu dalmatyńczyk?
Zjednoczony front stworzeń patrzy ci
W oczy i milczy metafizyki tu w bród
Choć wrażenie większe robi
Nadmiar ultrachemii i ta
Habilitacja z nieteologii
I z ciszy trening, bo wiatr do reszty ustał
Ścieżka, dym, dziura w ziemi czy to
Ma sens? Nie przypuszczam
Obudzi Cię, przyjemny lęk
Przeczytasz mnie, jak z filmu
The end, the end, the end
Za drzwiami stajni koński zad zatrudnia nas
Do transformacji mas gówna w formy
Spięte w Oriona pas
Nie lubisz gnoju? Gnoju? To
Jest mandala chłopcze
Składamy dłonie na łopatach
Gówno w czystą kostkę ubieram kąpielówki
Kiedy wyrzucić śmieci jest czas
W basenie nasze nieczystości czekają
Za moment wchłonie je wiatr
I tak jak wypuszcza klatka ptaka –
Właśnie tak wypuszcza dom dym
Basen ma drugie dno, odkrywam drugie dno dni
Powtarzam sobie
Że to wiatr choć słyszę te szepty staruch
Ale chronię się przy tym, daruj kurwa
Sceptyk w krainie czarów co nadzieję ma
Że tak znowu bezdrożnie tu nie jest
Szuka stopą drogi przez te mgłę
Co tak wciąż mu gęstnieje
Drogi nie ma, ale słychać biorytm
Jakiś, bo ja wiem
Ładunek prądu spory od fauny do flory
I robi się ciemniej
Jako że płynie przeze mnie ten
Prąd i sporo ma przewag
Ale czy to mnie wciągnie
W głąb? Nie podejrzewam
Obudzi Cię, przyjemny lęk
Przeczytasz mnie, jak z filmu
The end, the end, the end