Opał - Houston, mamy problem tekst piosenki (lyrics)

Opał

Opał [Łukasz Opiłka] Chorzowie, Polska

[Opał - Houston, mamy problem tekst piosenki lyrics]

Nie pasuję tu
Więc gubię się w tym obcym dla mnie świecie
A jestem tylko
Obiektem oblepionym zewsząd mięsem
Tak mi psuje mood
Że nie ma słońca na mojej planecie
Nie wchodzę w układy
Nawet jeśli ma być cieplej nie pasuję tu
Więc gubię się w tym obcym dla mnie świecie
A jestem tylko obiektem
Oblepionym zewsząd mięsem
Typy na rakiecie suszą
Ja biegnę po drodze mlecznej
Po cel biegnę jak Naruto
W strefie pięćdziesiątej pierwszej

Znowu trasa
Ziomy jak na taką sztukę dziwny mood po secie
Podbija typ porobiony, mówię spoko
Idź już w chuj, nie zdzierżę
Tekstów pogubionych


Ledwo wyrzuconych z jego ust
Najpierw zgarniam flotę, potem flacha w
Pocket i kierunek hotel, ale najpierw wóz
Tylko gdzie jest crew, tylko gdzie jest crew?
Trochę lost in space, mnie przeraża tłum
Weź nie podchodź już, bo mam dziwny mood
Tak bezosobowy jak mój hotel room
W tym jedna z tych dup, ją obdarzył Bóg
Się ciśnie jak pług, ale się szanuje
A za szurem no to panny sznurem
Ona chce ten numer, no bo mam z kimś numer
Ale w domu czeka moja, moja sweet chick
I na ten szacunek, no to zasługuje
I wiem, że nie chodzi jej o feat, feat
I dlatego tak dobrze do mnie pasuje
No a ziomy beka, bo to był milf
No i z chęcią by się zamienili miejscem
Ale boję się, że złapię
Syf, albo flow rapera
Który grał tu tydzień wcześniej

Nie pasuję tu
Więc gubię się w tym obcym dla mnie świecie
A jestem tylko obiektem
Oblepionym zewsząd mięsem tak mi psuje mood
Że nie ma słońca na mojej planecie
Nie wchodzę w układy
Nawet jeśli ma być cieplej nie pasuję tu
Więc gubię się w tym obcym dla mnie świecie
A jestem tylko obiektem
Oblepionym zewsząd mięsem
Typy na rakiecie suszą
Ja biegnę po drodze mlecznej
Po cel biegnę jak Naruto
W strefie pięćdziesiątej pierwszej

Ja to niezidentyfikowany obiekt
Tak jak niespersonifikowany człowiek
Noszę niezidentyfikowane fobie
A je wyperswadowałem sam tu sobie
Mamo, tyle już przeszedłem
Że zdarłem podeszwę, każde kroki stopy ranią
Kiedyś to grałem za zwrotę, mamo
Dzisiaj zwroty same zarabiają
Jestem nie do zdarcia, mamo
Tak mnie wychowano
Żeby z butów mi nie wystawało siano
No a za te siano kupię sobie buty
Lubię dobre skoki jak mój ziomo Banot
Zbieram mannę, robię mannę, a
Nie spadła z nieba, statek widmo
Wszystko wyreżyserowane
Chyba ktoś tu kręci tani sitcom
Nienawidzę jak ktoś w pysk mnie kłamie
Ale kumam motywację zwaną liczbą
Mordo umiar, czuję się jak Truman
W moim świecie najprawdziwsze jest nazwisko
Może nie podchodź tak blisko
Zakłócasz przestrzeń kosmiczną
Wizją tak psychodeliczną
Jak pierwsze numery Pink Floyd
Lecę po podkładzie, or-orbicie
Ja-jakbym był asteroidą
Dla Hip-Hopu to bardzo duży krok, ale
Dla mnie zwykły tip top, ej

Nie pasuję tu
Więc gubię się w tym obcym dla mnie świecie
A jestem tylko obiektem
Oblepionym zewsząd mięsem tak mi psuje mood
Że nie ma słońca na mojej planecie
Nie wchodzę w układy
Nawet jeśli ma być cieplej nie pasuję tu
Więc gubię się w tym obcym dla mnie świecie
A jestem tylko obiektem
Oblepionym zewsząd mięsem
Typy na rakiecie suszą
Ja biegnę po drodze mlecznej
Po cel biegnę jak Naruto
W strefie pięćdziesiątej pierwszej

Myśli krzyczą: "Houston
We have fuckin problem"
A na zewnątrz słyszysz tylko:
"wszystko będzie dobrze"
Moje myśli krzyczą: "Houston
We have fuckin problem"
A na zewnątrz słyszysz tylko:
"wszystko będzie dobrze" ja, ja, ja, ja, ja
Houston, we have fuckin problem
Ale wszystko będzie dobrze, ej, ej, ej
Houston, we have fuckin problem
Ale wszystko będzie dobrze, ej, ej, ej
Houston, we have fuckin problem
Ale wszystko będzie dobrze, ej, ej, ej
Houston, we have fuckin problem
Ale wszystko będzie dobrze, będzie dobrze

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować