Opał, Gibbs - Pył tekst piosenki (lyrics)
Opał [Łukasz Opiłka] Chorzowie, Polska
Gibbs [Mateusz Przybylski] Kłobuck, Polska 🇵🇱
[Opał, Gibbs - Pył tekst piosenki lyrics]
Komu mówię "bracie"?
Z dala od tych, co spalili most
Żeby przetrwać zamieć
Minął już czas, byś naprawił to
Z czym rady nie dałeś
Tylko zwijki, szkło i papier
Tylko melanż, wóda, kace
Boże, chroń mych ludzi jak
Głos rozsądku nad ranem z dala od tych
Co w zamieci chcą spalić każdy talent
Minął już czas na naiwny ton
Że każdy na zawsze
Tylko papier, papier, papier, noże w serce
Z serca kamień
Nie wierzę w nic, co mówisz, co
Mówisz, nie wierzę w nich, słowa
Nie zasługi
Nie wierzę w pył, teraz za późno
A wcześniej, to wiele bym dał, żebyś wrócił
Robiłeś długi i próby, gruda do wódy
Gubiłeś siebie i stówy
Pukają smutni panowie z wizytą
Której nie odmówisz (ej)
Się odwrócą koledzy, odwróci blok, ej, ej
Stracone szanse i próby
Powodzenia w drodze na dno
Ale zostaw moich ludzi
Schowany niepewny wzrok pod ciemny kaptur
Do za dużej bluzy zebrałem plon, to wiara
Że mogliśmy wyjść z tej szarówy
Jak słońce po burzy
Popękany beton spod róży się kruszy
To chyba nie wróży najlepiej
Się musiałem przeciąć na ludziach
Co życzą Ci dołu, a lecę
(życzą nam dołu, a lecę)
Zgubiona pamięć i pewność, chwile, przeżycie
Emocje i becel ostatni raz mówię "veto" w
Podróży do szukania siebie (Przez to chyba)
Nie wierzę w nic, bo zgubił mnie trop
Komu mówię "bracie"?
Z dala od tych, co spalili most
Żeby przetrwać zamieć
Minął już czas, byś naprawił to
Z czym rady nie dałeś
Tylko zwijki, szkło i papier
Tylko melanż, wóda, kace
Boże, chroń mych ludzi jak
Głos rozsądku nad ranem z dala od tych
Co w zamieci chcą spalić każdy talent
Minął już czas na naiwny ton
Że każdy na zawsze
Tylko papier, papier, papier, noże w serce
Z serca kamień (Nie wierzę w nic)
Jak braciak dzwoni
To jadę po jednym sygnale jak
Sto dwanaście na gazie
Się odwróci w karmie jak jego telefon
Zadzwoni w tej samej oktawie
VOODOO i DOPEHOUSE to razem, i w sprawie
Podziel emocje po równo jak gażę
Widać po postawie
Że w naszej podstawie jest
Wspólne sięganie do marzeń
(nie szukanie wrażeń)
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten
Kto się nie przeciął, żeby zdobyć papier
Ostatnia setka za braci i bletka na blacie
I pętla wieczorów na chacie
Ostatnio często to słyszę
(wiesz?) - "łatwiej żałować po stracie"
Dobrze poznałem ten ból
Nareszcie zmieniamy patent
Ciężko szukać przemian jak na przemian temat
Szukałem zmiany jak w polu, a zwiewa
(huh, huh)
Się zgubiłem z pola widzenia ludzi
Na przemiał, kto kim jest, pojęcia nie mam
Nie znam imienia, wychodzę z cienia
A zmieniam się w różnych odcieniach
Teraz to nie wierzę, nie chcę, nie znam
Nie ma (ej, hej)
Nie wierzę w nic, bo zgubił mnie trop
Komu mówię "bracie"?
Z dala od tych, co spalili most
Żeby przetrwać zamieć
Minął już czas, byś naprawił to
Z czym rady nie dałeś
Tylko zwijki, szkło i papier
Tylko melanż, wóda, kace
Boże, chroń mych ludzi jak
Głos rozsądku nad ranem z dala od tych
Co w zamieci chcą spalić każdy talent
Minął już czas na naiwny ton
Że każdy na zawsze
Tylko papier, papier, papier, noże w serce
Z serca kamień (Nie wierzę w nic)