Oxon, Zygson, Penx, Revo, Kojot, Delekta - Liga Sprawiedliwości tekst piosenki (lyrics)

[Oxon, Zygson, Penx, Revo, Kojot, Delekta - Liga Sprawiedliwości tekst piosenki lyrics]

Dawaj bit i akcja
Celem karna likwidacja łaków
Każda ich próba nawijki, marna imitacja rapu
Nie ma tu sprawiedliwości
Każdy chce jak my nawijać
A nie gramy w innych ligach
My to inna dyscyplina
Szerzy się kłamstwo w branży
Słuchać nie warto farsy
Popatrz jak gasną gwiazdy
Złapane w lasso prawdy
Jak dają dupy lapsy, zielone światło daj mi
Raperzy spod latarni będą tak łatwopalni
Chcą robić szybki banknot
To niech na bank skoczą
Bo każdy kolejny numer tutaj na bank sknocą
Same flesze jak u V'a, fotokomórka złapała
Szybko ich fałszywe ruchy
Szybko to mogą spierdalać

Zakładam kaptur
Lecz nie po to by tu zgrywać chama
Czuje się jak Olivier Queen
Ktoś wyłapie strzała lista pełna
Czas się wziąć za tych bez treści
Jedyna ma zasada to niepotrzebne skreślić
Biorę to na bary i jak Allen zapierdalam
Wstyd tu czekać na fanfary
Mogę więcej jak nie jaram
Żaden błysk fleszy, raczej błysk flesza
Tyle mnie widzieli
A chcą wierzyć jak w kolesia
Chce w nich uderzać
Niech gra im się z rąk wymyka

Lecę dalej, czas Zygsona, pora motać bity
Wyplewić chwasty, Bruce Wayne, Gotham City

If you wanna battle, lets go
Motherfuckers, picking
Let's stop the bullshiting
You fucking dummy
C'mon, checkin, we're loco
Dangerous, we so dangerous put your hands up

We tell the truth, no lies

Przybiegnę szybciej niż Flash
Gdy otworzysz butelkę
Czekam niecierpliwie na typa z
Zielonym i coś skręcę brzmi jak kontra
Stale stawiam na inteligencję
A szyderczym spojrzeniem
Pozdrawiam konkurencję
Nie jestem ciekaw co pomyślą
Mam w dupie wszystko
Twoje marzenie prysną Ty jebany konformisto
Patrz mi w oczy gdy rosnę w
Oczach i jest Ci przykro
Nie polecisz jak ja
Moją ojczyzną jest krypton
Jestem jak jebany Aquaman
Szybciej niż Phelps odbieram nadzieję z serc
Staje w szranki z nami tu tylko jebany dureń
Zapierdalam za dwóch Bruce Wayne Rooney

Bronimy sceny, wierzymy
Że coś się wreszcie zmieni
Bierz to dosłownie jak mówię 'skille
Są nie z tej ziemi'
Żaden z twych ciosów nawet nie muśnie
Chcesz być Supermanem? Będę jak Doomsday
Za mną flash backów masa bo czas to chwila
Za mną chillout
Z dawką skilla dziś rap podbijam
Wypierdalaj z tą gadką szczyla
Mój rap to siła
Niech Alfred pucuje mi Batmobila
Na miasto wbijam
Chcesz liczyć rymy i liczyć punche
Na pewno mordo? To jakbyś podpiął tu Flasha
Kurwa do Endomondo chce jebnąć bombą
A więc kładę tak ciężko combo
Hipopato to jedno godło, się pierdolą ziombol

Naspeedowani macho
Chcą pokonać prędkość dźwięku
By czasy były lepsze i w japę błysły flesze
Mam ich w oddali sprawdź to, skonaj
Choć jest nas siedmiu
Kumaj, spierdalaj od nas
Tak Cię opuszcza szczęście
Branża to dziwka, cudów nie ma
Rozkmiń sobie w sumie
Owszem to kurwa kręci bitch
Na Ciebie Wonder Woman
Niesprawiedliwe bym tak pluł jadem skumaj
Też błądzę i niemożliwe
Powiesz przypadek? Kurwa nie sądzę
Wbijam tą metaforą, zielony w temacie, downie
Jarasz żarówki, albo dałbyś dupy za jaranie
Zero przeszkód przed tym drugim
I to jest spoko
To gówno upośledza, to Twoje sokole oko
Nie będziesz Clarkiem myśląc
Że czerwień to w oczach laser
Na Marsie jak na Ziemi, nie masz życia
To tak straszne mów mi Bruce jak lecę
Chcesz mnie zabić pewnie już
Choćbyś złamał mi kręgosłup to
Nienawiść będę czuł

If you wanna battle, lets go
Motherfuckers, picking
Let's stop the bullshiting
You fucking dummy
C'mon, checkin, we're loco
Dangerous, we so dangerous put your hands up

We tell the truth, no lies

Kiedy chcę sorta pochytać to
Dzwonię do zielonej latarni
Myślisz że skąd ta ksywa
Do tego ten ziomek jest czarny
W kosza ogólnie gram sobie z Flashem
Skurwiel jak rozbieg bierze w
Trumnie padają durnie
Którym zachciało się zderzyć
Kurwa, patrz na nas, mam Batmana za kompana
Sam jego lokaj ograłby Ken Block'a
Na łysych total Yokohamach
Pić wódki się nie da z tym Marsa
Który nasze myśli widzi
Ale do krzyżówki podpowie hasła nawet
Jak jest fiszbin w jidysz
No Wonderwoman, to se dokument
Sprawdź jaki volumen
Jąder u niej w mordzie był
W sumie na nią nie spluniesz
Nie gadam z Clarkiem Kentem
Dupek nie twardziel
Jeszcze raz, że jest Super palnie
Dostanie centralnie charkiem w gębę

Kto wpadnie jeszcze
Typ jak Lex Luthor wszedł z dupą
Jest łysym leszczem, sypnie cash wnet
Bo mu jest głupio że w jego królestwie masy
Tępe każda rzecz kupią
Chłoną gówno ze złych ust
Równocześnie z knagą wszedł w ucho
Przybywam z supermocą, z kolegami mam zabawę
Mogłeś zbierać moc latami
Lecz to na nic Vandal savage
Teraz może lepiej zamilcz
(robisz coś?) nie sprawdzam nawet
Dzień zagłady ciągle nowy
Sobie musisz dawać radę
I zdawać sprawę ze z mym temperamentem
Nie wchodzi się w dyskurs
Gdy wejdę z tempem złapią naprędce
Że kręcę im pętlę na godzinę zysku
(Jak nie kumasz) , śmiej się
Śmiej, że słodko jest, komiksowato
Wpadamy jak JLA - Oxon, Revo, Hipopato

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować