Oxon, AdMa, Matt Wyrzykowski - Trujący bluszcz tekst piosenki (lyrics)

[Oxon, AdMa, Matt Wyrzykowski - Trujący bluszcz tekst piosenki lyrics]

Tusz na twych rzęsach, lekki
Makijaż, niezbyt agresywny
Bo razi mnie sztuczność
Zbyt łatwo oceniam, bo mami mnie miraż
A łatwo opinią cię zranić niesłuszną
Lecz rozmawiam z tobą, lecz wabi
Mnie łóżko i zabij mnie
Lecz nie chcę za nic w nim usnąć
Aż będziemy sami i zetrzemy
Granice i będziemy pfff
Aż bramy mnie puszczą
Znowu na mnie działasz, tak że nie
Odpowiadam za co mogę powiedzieć
Gdzie uciekam spojrzeniem
Czuję za duży pociąg, kolejna kolejka
Nocą, może to akurat ta
Co nas weźmie pod ziemię
Albo wzniesie ponad nią, chyba
Że twoje koleżanki do wyjścia
Cię wcześniej ponaglą
We łbie niezłe bagno i co tu jest frajdą


Czy te dwie połówki się jeszcze odnajdą?
Na drugi dzień, z odrobiną
Żalu minę kolejny ideał, goniąc tramwaj
To właśnie moja droga, może pora
Moja droga, bym nareszcie przyhamował
W końcu teraz o nią zadbał
Kolejna panna uwagę moją skradła
Serce bije mocniej, idzie wysoko do gardła
Intensywność moich przeżyć nie
Pozwala wierzyć, że
Tak w sumie, koniec końców
To mi tylko w oko wpadłaś
Lecz niestety taka prawda, one night stand
Czy to nasza noc?
Pytasz mnie czy jesteś ładna, najchętniej
Bym cię zabrał stąd
Póki nie wygasła w nas one night love
Chcę się rzucić w wir i przez
Chwilę choć nie myśleć o pojutrzach
Weźmy dla siebie parę chwil, kupię w jedną
Stronę bilet, chodźmy lepiej szybko stąd
Noc się robi coraz krótsza

Kuszę, kuszę wciąż pocałunkami
Które mogą zabić lub przywrócić constans
A lubię, lubię, lubię, lubię omamić
Moją toksyczną miłością
Tyle wiem o niebezpiecznych związkach

Spędzasz przed lustrem kolejne godziny
By być arcydziełem na tę jedną noc
A za tę jedną noc tu nie
Jeden zgodziłby się zapłacić wiele
Lecz gardzisz portfelem
Nie patrzysz na konto
Przynajmniej chcę wierzyć w taki obraz ciebie
Nikomu nie dajesz uwagi akonto
I tak jesteś gwiazdą, nie błyszcząc na niebie
W twych oczach tajemniczość miesza
Się z inteligencją na łaskę niech nie liczą
Co minęli się z intencją
Dla wielu jesteś jak szansa
Żeby im zwiększyć tętno
Udowadniasz, że nieprawda
Że kiedyś widzieli piękno
Kołyszesz na boki biodrami i czuję w tym
Dumę i widzę w tym pełną świadomość
Że możesz mnie w moment omamić
Wyróżniasz się w tłumie
To daje mi jedną wiadomość
Że muszę być teraz ostrożny
Bo przy takich jak ty zdarza
Mi się stracić rozsądek
I żaden ze mnie taktyk, bo lubię
Wpaść na bombę, znowu coś pierdolnę
Znowu dla nich to problem
Dla mnie to też jest problem
Gadam z nią i myślę tylko o jej biuście
Wiem, że to niemądre
Myślę sobie Tomek skup się
Ale wygląda jak skup się na mojej bluzce
Mam różne oblicza
Dochodzi do głosu najbardziej pierwotne
Rozum odda posłuch instynktom
Gdy tylko nadejdzie
Ta chwila jak złapię cię, dotknę
Choć mogłem po drodze masę mieć potknięć
Gdy poczuję jak mnie oplatasz jak bluszcz
Momentalnie są nieistotne tylko ja i ty
I zamknięte drzwi świata na klucz

Aż ciężko uwierzyć jest czasem jak bardzo
Natura zadbała o mnogość i przepych
I tę różnorodność i bogactwo pokus co
Sprowadzić z toru cię mogą niestety
Więc wyłączasz mózg, ruszasz
Głową jak kretyn
Bo do niej już przyjść ci nie mogą konkrety
Chcesz z każdą jedną ziścić inny fetysz
Więc czynią cię często niemową kobiety
Natura to zdradliwa suka
A takie z reguły wokoło szukają podobieństw
Szukają i kuszą i chętnie
Podpuszczą cię z myślą
Że a nuż znajdą to w tobie
To przeradza się w obsesję, fobię
I czym kurwa jesteś starszy
Tym jest więcej kobiet
I widzisz taką jedną, i widzisz
Taką drugą i zdecydować trudno
Skradły serce obie
Wreszcie wybierasz tę jedną
Wbrew naturze chcesz być mono nie poli
Lecz czym jesteś dłużej
Tym częściej myślisz
Jak długo instynkty żyć mogą w niewoli
Choć jest ci z nią pięknie, boisz się
Że pękniesz i wbijesz w jej
Serce te ciernie po wieki
I sam skrzywdzisz siebie, bo
Nie jesteś z tych
Co niewiernie liczą na zamknięte powieki
Więc żyjesz i walczysz i cieszysz się chwilą
Choć często pociąga cię świat alternatyw
I znów się oglądasz i tę też byś
Wziął i to wcale nie po to
By dawać jej kwiaty
Dziś odpuśćmy wyjście, otwórzmy flaszkę
Wypijmy za błędy i za nasze straty
By zachować twarze w tej nierównej walce
W której wciąż zdarza nam się padanie na pysk

Przebyta droga wiele go nauczyła, zrozumiał
Że nadszedł jego czas i że już
Nic nie może mu przeszkodzić

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować