Oxon - Przypadłość tekst piosenki (lyrics)

[Oxon - Przypadłość tekst piosenki lyrics]

Się ledwo wyrobiłem
Bo się znowu zdałem na fart
To w sumie standard, więc nie przepraszam
Towarzystwo całe jest już podkurwione na bank
Tomek, głąbie, troche miejże zasad
Ja mam zasadę, zawsze staram się być na czas
Chcę w głowie porę wyjścia
Zawczas starannie wyznaczać
A jestem coraz gorszy i się
Jawnie przy tym staczam
Ktoś chyba mi gibony w
Jakimś łajnie dziwnym macza

W dniu dzisiejszym jest ze
Mną szalone krzesło i nie tylko!
Ale o tym mieliście już okazję
Przekonać się nie raz
A kawałek jest o spóźnianiu się
Miałem napisać sms-a, że się spóźnię
Ale telefon jest tam
Lecimy to na raz po raz szósty, yo!



Bycie na czas nie jest dla takich twardzieli
Cisną mi to cisnę im, sami zaczęli
He! Że przyjdę wcześniej? Eee! Za
Nic tak nie licz
Se wolę lecieć pędem, bang Machine Gun Kelly
Próbuję wcielić w życie punktualność
Nie od dzisiaj
Zebrać się, ogarnąć, na wiadomości odpisać
Przyglądam się tym planom aż
Wykształcą się w obrysach
I się w końcu rozpadną, chciałem Perfect
Mam Hołdysa
I gadam bzdury jak ten stary dziad naokoło
I patrzę w buty ludziom
Kiedy się pukają w czoło
Nie dałem się złamać karą, stratą pracy
Żadną szkołą
Jak ogólnie jest wesoło to porażki mało bolą
Halo, kolo, nie myśl, że to dissrespect
Zrobisz imprezkę to też nie
Przyjdę nic wcześniej
Nie, że się chwalę ale raczej akceptujesz
Że tak chyba będzie dalej
Nawet jak mnie nazwiesz lujem

Wydaje się, że rzecz jest prosta
Tak więc jak znasz sposób
To go chętnie poznam
Nie mogę, lubię, nie chcę sprostać
Jak cię wkurwia, że się spóźniam
Weź mnie zostaw idź se sam!

I nie jest tak, że nie wiem jak to jest
Użerać się z bezczelnym gnojem
Jak taki leszcz i pojeb utrudnia start
To weź to lepiej olej
I leć sam przy tym bez przerwy stoję
Mogę o tym pleść
Czy sobie nie wiem kreślić zwoje
Jeśli twoje życie jest podobne
To weź mi polej
Życie jest b-boyem, na głowie ciągle
Życie jest b-boyem, czas zakręcić swoje
Co robię wciąż, no problem!

Wciąż progres w innych dziedzinach życia
A na miejscu ustawki?
Ktokolwiek widział? Słyszał?
Jebać sms, bo choćbym list napisał
Niejeden punktualniś mnie dziś
Do pizd zalicza
Wszystko znowu zostawione na ostatni moment
Nie dam sobie szansy
Żeby kiedykolwiek wyjść jak gość
Ciuchy przepocone, ludzie mówią "Tomek
Chodź na stronę" i gadają jak z matołem
A w ich oczach widzę złość
Co mam mówić jak się znowu zdałem na fart?
I wyszedł dramat, jak chcesz, przepraszam
I obiecuję, jutro to już się ogarnę na bank
Wstanę wcześniej, więc będzie klasa
Ja serio chcę w to wierzyć
Lecz taka Oki przypadłość
Brakuje mi piątej klepki
I serio coś mi wypadło ha ha haha!
Czego nie wymyślę słyszę tylko
"Shut the fuck up!" a więc prawda taka
Chciałem sobie zjarać bata
I mnie znowu napadł szatan, ach
Ta maczana baka ach, ta maczana baka
To przez nią brakuje czasu, oddechu
Miałem tam być, yo!

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować