Pajac, DJ Mono - Słuchawki tekst piosenki (lyrics)
[Pajac, DJ Mono - Słuchawki tekst piosenki lyrics]
Zapalę ją na długiej
Chłopaki chcą na fukę i jak zwykle im odmówię
Wchodzimy na drugie, nie jaram bo nie muszę
Dokończy jointa kumpel i zgaruje
Go na spłuczce po dzwonku na słuchawki
Gracze ostatniej ławki
Z zeszytu wyrwę kartki, rap do instrumentali
Rzadko spisuję z tablic
Oszczędzamy nadgarstki
Jak chcieli nie przepuścić
To każdy był poważny
Chłopaki dzisiaj saksy, dla mnie żadna bajka
Pod nosem nucę "Sky's The
Limit" albo coś NAS'a
Na korytarzach wiara, w kapturach
Bluzach wielkich
Blackbooki, a nie złote myśli
Każdy był wielki
Na metkach Mass Denim, design a'la pato
Marzenia, gdzieś wysoko w chmurach
Po ziemi twardo i znowu, tak jak zawsze
Wezmę całe zło na siebie
Włożę słuchawki i pewnie będzie lepiej
I let my tape rock, 'til my tape popped
Smoking weed on Bambu
Sipping on Private Stock
Writin' in my book of rhymes sky's the limit
Mam na drugą zmianę w pracy
Wieczorem porządzimy
Chłopaki chcą do rana i jak
Zwykle wracam z nimi
Nie liczę promili, na pewno tych wypitych
Pod Promil, a nie jakieś tam bankiety
Urodziny nad ranem jestem w domu
W południe na magazyn
Zniszczony rzucam paczki, se możesz wyobrazić
Wchodzimy do szatni, gadki o szmalu marnym
Jak spełni się marzenie to inne będą trasy
Rzucam to na słuchawki, na telefonie piszę
Chłopaki się wkurwiają
Że mnie sercem nie ma w tyrce
A ja chcę się stąd wyrwać
Moja wizja na liniach
Pierdolę szlugi w doku i pracę po godzinach
Mam bity po godzinach, piszę jak męczy chwila
Żyję jak kurwa widać, weź mi nie przypominaj
Chcemy czegoś dla siebie
Lecimy po to biegiem
Włożę słuchawki i może będzie lepiej
Those were the days I remember
Kept my radio on 98 or BLS
I'm doing rhymes now, fuck the crimes now
Says who, says me, the lyrical
Mam dzisiaj zagrać support
W klubie ludzi gęsto
Nie wiem czy przyszli na mnie
Ale browar mam za sceną
Chłopaki chcą do baru
Tak radzę sobie z tremą
Jak krzyczą moją ksywę to
Się unoszę nad ziemią
Dzieciaki chcą autograf
Dla nich i dla ziomków
Aż dziwne, bo to moją na oryginalnym krążku
Z podwórek paru typów, kiedyś z tamtej strony
Żeby poczuć się spełniony nie
Muszę wejść na OLIS
To mój prywatny olimp, viva la-kurwa-fiesta
Chodzimy po kolędzie i nikt się nie oszczędza
Przed wejściem na słuchawki
Czy pamiętam jak leci
Bo słuchacze są w te wersy uzbrojeni po zęby
I razem cała sala, pod sceną słyszę "Pajac"
Jak znowu wchodzi bit to ciary po same jaja
Na mikrofonie serce, w studiu jak u siebie
Włożę słuchawki i wiem, że będzie lepiej
I let my tape rock, 'til my tape popped
Smoking weed on Bambu
Sipping on Private Stock
Writin' in my book of rhymes sky's the limit
Those were the days I remember
Kept my radio on 98 or BLS
I'm doing rhymes now, fuck the crimes now
Says who, says me, the lyrical