Pater - Byli wczoraj tekst piosenki (lyrics)

[Pater - Byli wczoraj tekst piosenki lyrics]

Pakuję się w kłopoty jak mało kto
I dlatego w te zwroty daję całą złość
Posłuchaj sobie mojej płyty
Zamiast głupio pytać mnie znowu
"czy się stało coś?" ta płyta to nadal chaos
Bo życie już nieraz mi dawało w kość
Pomyśl co czuję, gdy wchodzę na scenę
I publika me imię krzyczy na głos
Rzygam monotonią, tutaj co noc mówią
Że za bardzo odwalam ponoć
Zadarłeś z moją rodziną
Wysypię sól do ran i zapłacisz słono
Na komendę wezwanie mam tu
Nie lubię się z prawem jak mańkut
Nie trzymaj lepiej mojej strony
Bo wszystko na lewo jak Antoni Mario
Marzeniem mych rodziców
To żebym ogarnął wreszcie chcę pieniędzy
A z nieba same nie spadną przecież
Niebo tu nie jest limitem
Ale nie nazywaj mnie gwiazdą jeszcze


Nie jest uniknione
Że się znowu w te bagno nie wpieprzę
Niebo nie jest niebieskie
Trawa bywa zieleńsza kiedy czuję, że jesteś
Zasypiasz w mych objęciach
Przestań, bo stres na porządku dziennym mam
Bałagan w głowie nocą, kiedy zostaję sam

Umiem przepraszać, nie umiem dziękować
(nie umiem dziękować)
Czytasz jak książkę o moich słabych stronach
(słabych stronach)
I stoję we krwi, aż do samych kolan (kolan)
Byli wczoraj, a nie ma dziś ich, kiedy konam
(kiedy konam)
Umiem przepraszać, nie umiem dziękować
Czytasz jak książkę o moich słabych stronach
I stoję we krwi, aż do samych kolan
Byli wczoraj, a nie ma dziś ich, kiedy konam

Zginą tu za to, żeby nam nie wyszło
Powoli nie mam sił na nich
(nie mam sił na nich) zakłamane środowisko
Nie szukam nowych ziomali
Nie będę ganiał za dziwką
Co goni za moim hajsem (nie)
I umiem się kumać tylko z tymi
Co byli tutaj od zawsze (zawsze)
I myślę czasem, że mogę wszystko przecież
Zmieniam swoje stanowisko
Kiedy całą kasę zostawiam w aptece
Dziękuję mamie co w ramię znów
Tacie tu płacze nad ranem ekscesy te same
Gdy jako dwulatek ambulansem jechałem
Z nią na sygnale
W drodze na szczyt zjadają nerwy
Selekcja prawdziwych kumpli
Muszę zapłacić za błędy
A weź tu jeszcze opłać te rachunki
Przestaję walczyć o względy
Można się solidnie wkurwić
Gdy myślę tylko o jednym
I właśnie to jedno nie wychodzi tu dziś
Wszyscy w okół chcą mieć Gucci
(chcą mieć Gucci)
Ja chcę mieć na kwiaty dla mej sztuki
Stado ziomów, boję się, że tylko do póki
(tylko do póki)
Spotykam się z aprobatą dla tej sztuki, bang!

Umiem przepraszać, nie umiem dziękować
(nie umiem dziękować)
Czytasz jak książkę o moich słabych stronach
(słabych stronach)
I stoję we krwi, aż do samych kolan (kolan)
Byli wczoraj, a nie ma dziś ich, kiedy konam
(kiedy konam)
Umiem przepraszać, nie umiem dziękować
Czytasz jak książkę o moich słabych stronach
I stoję we krwi, aż do samych kolan
Byli wczoraj, a nie ma dziś ich, kiedy konam

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować