Patokalipsa, Hipocentrum - Hipokalipsa tekst piosenki (lyrics)
[Patokalipsa, Hipocentrum - Hipokalipsa tekst piosenki lyrics]
HipoPato - w sumie HP, łapiesz?
I wiesz kto trzyma przy życiu
To miasto na mapie
W bletki leci resztki grudy
W szklanki setki wódy
Puszczamy chmury jak w komiksach
- bez cenzury
Raperzy dalej wczuci na słowa krytyki
Tak się kończą zwrotki bez grama gramatyki
Jak kopiesz dołek pode mną to karma wróci
Śmieciu i paradoksalnie zaśniesz w nim
Na wieki wieków
Jestem Delekta, jakoś mi się upiecze
Bez wykonywania poleceń trwam w
Swoim świecie wiesz?
Bezczelny w tekstach przykładem nie świecę bo
Nie wiem czego chcę ale wiem
Czego nie chcę ziom
HIPO-PATO, a nie pierdolone hity lata
Każdy spliffy baka i przy
Tych trakach podpity lata
Pod bity latam jak w Barcelonie techniki atak
Bania krąży tu jak po sznurku
Krakowska tiki taka
Ta banda napada wszystkich
HIPO-PATO wpada na dyski
Nie, kretynko zrozum
Kurwa nie pierdolnę Ci taga na cycki
Nie jarają mnie sława i siksy
Nie jarają mnie brawa i piski
Lecz kiedy nawijam ziomeczku to miażdży
Pierdole to kurwa czy bragga da zyski
Dbam o równowagę
Chory na treść i chory na formę
Wygram grę o tron
Bo należy do mnie - sorry za spojler
W rapie nie mam przekazu, kurwa
To w pytę nara mam jeden przekaz: jak jesteś
Słaby to wypierdalaj!
Tłusty bit jak Akebono, czas tym Macklemorom
Skopać dupę
Całkiem sporo gówien nam pierdolą
Głównie durnie tworzą chujnie
Biorą za to typie hajs
Dumnie w trumnie niech się wiozą
Chuj mnie skoro lubią kraść
Ich riposty są tak cięte
Kiedyś powiedziałem to
Penektomia - mają chuja do gadania wciąż
Kiedy to mowie to mam dużo w bani
Pamiętam o tym od kiedy tu gram
A szczyle z podwórek tu mają pod górę
Bo ich teksty składane na makulaturę
HIPO-PATO, to PATO-HIPO, pij, to bania
Brak miejsca tu dla bogów, jebana mitomania
Mów ile chcesz, lecz twa gadka chuja warta
Więc daj nam majka cipo
Zamknij mordę jak rap gra
Zatem jak wydaje śmieci nam
Tu nie stawiaj warunków
H-P odwala dupków, powala lumpów
Po kuala lumpur, fikasz?
My prawie wszystkie linie to stryczek
I znikasz jak Malezyjskie linie lotnicze
Nie lubię partaczy, chłopaku, nie łapiesz
Ich tępych słuchaczy, więc wack'ów wyłapie
Rap tu wiele znaczy bez trapu ty capie
A celem zaznaczyć ten Kraków na mapie
Skoro ta scena jest skora na ewolucję to ziom
Sporo pozmienia, jest pora na rewolucję
Bo to
Terapia Hipo, nie hippoterapia - proste
Patogeny w powietrzu pozarażają Polskę
Twa cała napina, pozwala na
Finał, dla fana nowina, my znamy kulisy
To fala, lawina, powala
Nagina, Nagroda Darwina, kto nagra te dissy
Źle mówisz o Krakowie, oto kontra, wiej!
Hipo-Pato ziomuś - czytaj All-Star Game
Trzaskaliśmy skillsy na rymach przy
Dżojach i piwach
Mamy techniczny kombajn, pora na żniwa
Dzień w dzień, rok w rok
Rap tu grało się z formą
To jakbyś bawił się zawleczką
W końcu musiało pierdolnąć
Gramy to lepiej niż reszta tam, kminisz?
W branży
Gdzie po plecach się klepie i beszta za nimi
Gra pod publiczkę ziomów, pas tu z góry
Bo twój rap to pierdolony no
Look pass w trybuny
Jeden strzał, blau, kończę na dobre z tobą
I mam problem z głowy
Ty masz problem z głową
Za nic nie zgrywamy tanich drani
Ale za to mamy egzamin dla nich
Gdy budzimy moc pradawnych krain
Nie bierzemy jeńców, ani żadnych danin
Menciu, tak wybucha rap-dynamit
Dziewięciu od lat nawdychani
Ty i twoja grupa chcecie być tacy sami
Chcecie być nami? Za nic!
Żadne dzikusy, sami biali
Mimo to kusi nas kanibalizm
Jeżeli jesteś marny, zamilcz!
Zginiesz pożarty "yummy, yummy"
Słyszę to twoje Lari Fari, myślę "co to za
Laik?" walić pora by władzę oddali nam mali
Nasz atak jak napalm ich koszary spalił
Co do palenia to daj go nam jeszcze
Czas odpalić flary
Jedni tu myślą, że to czary mary
A inni ze strachu zawołali starych
Robię ten rap tak
Żeby za Chiny nie mogły się
W nim zakochać gimbiary
Pato-Hipo skład, KRK rap na
Kablach, klik-klak, załoga, wbijamy
Pato-Hipo, marne grajki mają pecha, sapiesz?
Chciałeś nas dogonić? Klękaj kurwa
Teraz pacierz
Niech się gonią cwele osiągamy broniom cele
Dwa glocki na głowę, w oczach dwoją się
(wychodząc z siebie)
Mieszane uczucie, we łbie ciężka boruta
Jakby z jednej strony cieli mnie
A z drugiej ssali fiuta
Jestem zrytym gościem
Se to weźcie wreszcie typy zgłoście
Formą błyszcze, proste
Nie wiem kurwa sam co z nich wyrośnie
Mam tak silne nasienie, że
Płodzę wersy, nie wiem, dla fazy
Kończę na mordzie, skumaj
Dziwki kończą z drzewem na twarzy
Mają wybór: lecieć piecem lub
Ze wstydu się spalić, wiesz?
Widzę czarny dym z kominów
Chyba wybrali śmierć
Drewniana nawijka i teksty
A chcieli by trwać na czele
Gdybym kładł takie wersy to
Wolałbym kłaść panele
Błazny, chcą ze mną waśni
Wkurwieni łapią gula wszystko się wyjaśni
Władca Pierścieni - Powrót Króla
Masa padaki a wack'i te tracki tu pchają
Przez takich nas mają za nijakich
I tak im wytkniemy braki
Chcesz lepić z nami piątki a
Nie lepisz nawet dwójek
Weź korki albo zacznij od naszych eMPe-trójek
10 lat w dobrej formie
Trochę śmieszą mnie ci nowi
Więcej tracków zdążyłem zapomnieć
Niż zdążyłeś zrobić
Mamy zabawę z ziomkami gramy
W chuja z raperami
Bo ich gówno nas nie buja i
Nie przekona nas za nic
Piszę zwrotki na kiblu, a słyszę sranie gości
To dobre, bo nomen omen im tu połamie kości
Twoja twarz przyciąga moje pięści
Siadło grubo
Masz prawo zachować ciążenie, Carlos Newton
Narko z wódą walę tu do rana na psychice
Zwrota taka
Że wybucha łeb - plama na suficie
Kiedy na bicie to kładę to wszystko
Wydaje mi się bez sensu, bo
Scena odstaję i daje żenadę, a
Byle frajer chce respektu, co?
Nie wiem za co, jestem z PATO
Czytaj: JEBEM NA TO
Geje płaczą, bo każdy mój pocisk - penetrator
Desperatom wieszczę klęskę, wiesz
Że pieprzę patos
Lecz jak leszcze sapią rzeźbię wiertłem
W nich jak Michał Anioł