Patokalipsa - Patokalipsa tekst piosenki (lyrics)

[Patokalipsa - Patokalipsa tekst piosenki lyrics]

Chujowy rap na poziomie
Najgorszy rap na świecie
Wśród sampli, wokali, nas diabli nadali
Robimy wciąż jak Eripe - Chamskie rzeczy
Po tym każdy wczuty kretyn
Tu się zacznie leczyć
Melanż w zaświatach to adrenalina ziomal
Szatan podpala nam bata a Bóg wycina zgona
Wsadź w pizdę tematy Tabu, zamula ta faza
Nasza lista tematów tabu to tabula rasa
Chcesz iść łeb w łeb, koniec radosnych baśni
Będzie czołowe zderzenie jakbym
Przypierdolił z baśki
Resocjalizacja? Udław się tą gadką tanią
U nas alkoholizm codzień stacza
Bitwę z narkomanią
Powiesz `leczcie się`, będzie kara wynikiem
Chcesz być paramedykiem, jesteś paralitykiem
Pato pato, jest nas pięcu przy sterach
To jest dobre jak diabli
Zaraźliwe jak cholera



Wjeżdża pięcu jeźdźców, męciu
Stestuj ten styl
Od dymu tak gęsto, ledwo słychać te wersy
Nie ma lekko
Wiadro się samo nie ściągnie ziomek
Stroje wieczorowe to u nas maski gazowe
Ciężka wiksa, no bo same jebnięte białasy
Chcesz przyprowadzić pannę to lepiej
Jej cipę zaszyj z głośników Necro
Slaine a nie Waka Flocka Flame
Wszystko co nie zamarza do kieliszków lej
Mamy fejm tylko wśród ekspedientek w nocnym
I te złote płyty kurwa jak lejemy na chodnik
To nie miłosne wiersze
Nie ma tu wytwornych słów
Chcesz podziemnej poezji to
Rozkop Szymborskiej grób
Pato to sztuka po sztukach i
Nie szukaj sensu tu
Po tych wersach każda sztuka
Ci odmówi seksu znów
Rap się skończył na Kill 'Em All
Weź to rozkmiń
Przyszliśmy tu po to żeby ruchać jego zwłoki

Głupie dupy zapomniały co to reguły etyki
Przez nie miękkie w spodniach
Mamy tylko narkotyki
Są też tacy co kreślą linię i myślą o hajsie
My skreślamy takim linię życia
Kurwa jednym punchem w powietrzu się unosi i
Jest prawie namacalna wiksa
Patokalipsa, trwonimy czas na najbach
Przy flaszkach stary i to nie tęga rozkmina
Że u nas miara szczęścia
Liczona jest w promilach
Jestem jak Mendelejew, brat
Dzisiaj nie zasnę browar się wszędzie leje
Bar to szczęscia pierwiastek
Jak skują mnie w kajdany ja
I tak się gdzieś rozerwę
Wział bym się za zmiany ale
Kurwa mi się nie chce
Może moja ksywka nie odbije się
Echem w tej rap grze
Bo pizgam wersy na totalnym luzie i zajawce
Wacki mają fajne teksty które
Zjadamy w szesnastce
Porozcinam im powieki by patrzyli
W oczy prawdzie

Bo to kurwa rap z dystansem
Ciągle grane to na bani
Mają do niego dystans no bo są daleko za nami
Ciężko nam się innych słucha
Musisz się już z tym pogodzić
Piątka typów ostrzy noże
Za chuj nikt nam nie podchodzi
Hardocore, słuchać kłamstw
Co niby są prawdą od nich
Ciecie nie mówią prawdy
Myślą są nieprawdopodobni skillsów tona
Pora pokazać to ponad wasze siły
Znów są ponad, faza chora
Mic w dłoniach i tlą się slimy
Żadna zbrodnia, sporo się pali
Obcy nam tlenu zapach
Z nami w Watykanie co dnia
Było by Habemus Papam
Z Watykanu do Holandii, zobacz
Nie ma bata na nich
Nad trackami luz, w chuj dymu
Każdy walczy z wiatrakami
Znów możemy zburzyć plany
Każdy popapraniec poprze to
Mamy też tulipany i służy nam dobrze broń
Decybele rosną, słabi klęczą i nie mają luzu
Trzymamy wysoki poziom, mają
Nas powyżej uszu, typie

Patokalipsa, wiksa, kielon, wóda, bongo
Impreza godna mistrza, odchodzi nuda stąd bo
Nie znamy granic
Stąpamy najgłośniej między blokami
Jaramy się tu stopami
Jak nie pasuje to zamilcz
Rozpuszczone dzieci w rapie
To nie dowód że tu da się
Bo znikną bez śladu jakbym
Ich rozpuścił w kwasie
Palą szlugi w wywiadach
Z przewózką jak P diddy
Z dumą oglądają ciągle swe klipy na DVD
Puszczaj Pato na wizji
Jak vizir wypierzemy mózg Ci
Bo inaczej w nasze kręgi mordo
Nikt Cię tu nie wpuści
Poznaj moich ludzi, siema, elo, nie ważne
Prędzej ktoś rozbije bank niż
Wypuści z dłoni flaszkę
Znasz mnie, jestem Zygson, patokalipsa
Twórca pojebanych rzeczy wynikających
Z lenistwa
Mamy tupet skurwysynu więc wyciągaj
Z tego wnioski
Stylóweczka, za którą pójdziesz
Boso jak Cejrowski

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować