Pezet - #1 tekst piosenki (lyrics)
Pezet [Paweł Kapliński] Warszawa, Polska
[Pezet - #1 tekst piosenki lyrics]
Bóg rzadko staje na mej drodze
Chociaż mówią o mnie farciarz, kiedy widzą
Co mam na sobie
Myślą, że życie dało mi nagrodę
Bo robię rap w Polsce na pewno mam forsę
Dla nich szczytem marzeń jest wyruchać Dodę
A szczytem lansu wypić wódkę i wywąchać torbę
Ja lubię taki rap, który wciska w podłogę
I robię taki rap od kilku lat na Ursynowie
Rap, którym tętnią bloki i fury
Choć mam kawałki
Przy których niunie chcą się przytulić
Kotku, chcesz być moją żoną, dzięki
Nie bardzo
Bo nie lubię tych, co tylko leżą i pachną
Ej, lubię hardcore, rap i seks
PZU ztj dobry bit i tekst
Wiesz, mam styl lepszy, niż twój ex
Ja i ten podkład zupełnie jak Peja i Decks
Pezet, nic więcej niż twój ziomek z podwórka
Tu skąd pochodzę Bóg rzadko
Staje na mej drodze
Robię taki rap od kilku lat na Ursynowie
Gdyby, gdyby nie to pewnie
Bym gonił koks tutaj
Kilka metrów sześciennych klita
Tutaj mieszkam i słyszę rap w głośnikach
Który te mury rozpieprza
Mam wersy, które kładą mistrzów na deskach
W tych klubach
Gdzie jest więcej wódki niż powietrza
Gdy pojawiam się na scenie
Małolatki robią "Łał" i ruszam nawet tymi
Co na co dzień wolą house
Mam ciężki bas, niebezpieczny dla publiki
Także organizator boi się włączyć głośniki
Brudny rap, numer jeden na ulicy
Bo polskim rozgłośniom rozpierdalam nadajniki
Pezet uzależnia cię jak narkotyki
Zbyt gorący dla mas
Zbyt niegrzeczny na Fryderyki
Zrzeszony w rapie, nie chcą płacić mi Zaiksu
Więc wyciągam dłoń po hajs
Który ściga fiskus
Wiesz, daję ci sto procent hip hop
Trzymaj gardę
To napierdala w łeb jak Kliczko
Sto procent rymu i bitu, rap bez fuszerki
Nie kumasz, może lepiej kolekcjonuj muszelki
Wiesz dobry rap bez pseudo-gangsterki
Idę z tym bitem po mistrzostwo
Jak Mourinho z Chelsea
Pezet, nic więcej niż twój ziomek z podwórka
Z kolejną dawką rapu dla chłopaków na murkach
Gdyby nie to pewnie bym gonił koks tutaj
Tyrał w Tesco
Lub ściągał lewe fury z Hamburga
Pochodzę z Ursynowa, miejsca gdzie
Wszyscy znają mnie z ksywki i jest jak jest
Wiesz
Z miasta, gdzie wszyscy lubią hajs i używki
I wszyscy mówią: jak chcesz coś mieć to bierz
Wiesz, znowu nagrywam album, dawaj tantiemy
Najwyższy czas już zepchnąć starą
Gwardię ze sceny
Najwyższy czas już zdjąć to gówno z anteny
Pezet, wpadam po lans i plny