Pezet - Nie Zobaczysz Łez tekst piosenki (lyrics)

Pezet

Pezet [Paweł Kapliński] Warszawa, Polska

[Pezet - Nie Zobaczysz Łez tekst piosenki lyrics]

Dziś w zeszycie teksty rzadziej piszę
Częściej córce tam rysuję misie
To jedyne czyste uczucie, jakie czuję dzisiaj
W mieszkaniu cisza
A na ścianie wiszą zdjęcia
Jak na Instagramie, nie jak dawniej klisza
I czas umyka, czas to życie
Więc chętnie ten czas pożyczę
I znów ściemnia się i świta
I przygnębia mnie jak szpital
To, że nie możemy się dogadać
Jakby więzień gadał do gada na witach
Warszawa, miasto wita, to wada nabyta
I chciałbym to poskładać
Choć to dla nas jak astrofizyka
Trudna sprawa, nie ma podręcznika do życia
Nigdzie do nabycia
Wolałem, jak byłaś blada i
Miałaś gastro po spliffach
I spędzaliśmy razem wieczory
A nad telewizorem wisiał Kokoryn


I mówisz coś, chociaż to boli
Dociera to do mnie powoli coś między nami
Między słowami jak w tym filmie Sofii Coppoli
Siedzimy w jakiejś Trattorii
Ty kawę przez zęby sączysz
I zdaję sobie sprawę
Że już od bardzo dawna nic nas nie łączy

Kolejny dzień ten sam sen
Znów się nie spełnia czas nieubłaganie mija
Najważniejsze jest podejście
A dzisiaj mam złe
To co najważniejsze, zostało gdzieś w tle
Nie jestem bez winy, więc rymami płaczę
Znów zaciskam zęby, gram jak potrafię
Znów ściemnia się i świta i
Przygnębia mnie jak szpital
Czasem mam po prostu tego kurwa dosyć

(Sorry, ale musiałem to z siebie wyrzucić)
To nie jest tekst o miłości
To jest po prostu o życiu
Coś jak moje błędy młodości
Ćpanie i picie nie mówiąc o biciu
I kilku znajomych po kiciu
Co licząc po cichu na szybki kwit
Stracili kilka lat życiorysu
Choć w głębi duszy nie są źli
I w tym wszystkim ja i ty, przyznasz
Że to duże różnice
Wtedy alkohol był w mojej krwi
Często i mocny jak śliwowica
Skreśliło to moje sny
Od lat już tego gówna nie tykam
Możesz ocenić to, kto jest
Zły, zrób to śmiało, to nie tajemnica
Biorę na siebie winę
Nie zrzucam na błędy rodziców
Może na długą zimę i że jesteśmy
Ze wschodu jak BATE Borysów
Kiepski żart, co? Nie naprawi tego fart, o
Mamy rodzinę rozbitą i ciężko to
Życie ułożyć jak kostkę rubika
I to jest problem, który rano nie znika
To dobrze wiesz
Życzę sobie i tobie nowego życia i
Zdrowia i czego tam chcesz
Tylko mi spędza sen z powiek to
Że ktoś mały niewinny w tym jest
I płaczę rymami, dlatego nie zobaczysz łez

Kolejny dzień ten sam sen
Znów się nie spełnia czas nieubłaganie mija
Najważniejsze jest podejście
A dzisiaj mam złe
To co najważniejsze, zostało gdzieś w tle
Nie jestem bez winy, więc rymami płaczę
Znów zaciskam zęby, gram jak potrafię
Znów ściemnia się i świta i
Przygnębia mnie jak szpital
Czasem mam po prostu tego kurwa dosyć

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować