Piekielny, Dast - Ted Mosby tekst piosenki (lyrics)
[Piekielny, Dast - Ted Mosby tekst piosenki lyrics]
Spokoju, ukojenia, ciszy, życie to suka
Daje mi w zamian nerwy, ból i ciągłe jazdy
I chyba kocham już ten żywot jak własny
Ja pośród wielu ludzi
Którym nawet nie drgnie powieka
Gotowych na przełom, chcą ostudzić emocje
Narzekać tu
Na szarych stepach wyświetlają się obrazy
Gdzie
Strzępki człowieka walczą o życie bez skazy
Nie jestem już dzieciakiem
W świecie dorosłych
Prawilniakiem na bakier z prawem
Tu grzeczny jak Ted Mosby, dziś
Opowiem wam "Jak poznałem waszą matkę"
Nadzieję, co nie zrzuca mnie z
Drogi na szczyt pod klatkę
Tu nie jest tak, że zawsze
Miałem pod górkę bez liny, ale
W kurwę żyłem tutaj z dala od Temidy
Miałem szczęście, że poznałem setki osób
No bo mogłem z nich wybrać tych
Których warto mieć obok
Mam tylko kartkę, długopis i oczy
To dla mnie więcej warte
Niż jebany milion złotych
Mam dziwne loty, alko lubię, choć jak trotyl
Działa na mnie, mam z tym skończyć?
No co ty!
I nie tyka mnie nawet wcale już pogarda twa
Masz tyle rzeczy w dupie
Wyglądasz jak Kardashian
Ja kiedy wchodzę znów na scenę
To ta salwa braw sprawia
Że mijam cię szybko prawą stroną #Carvajal
Żongluję szczęściem, czasem mi wypada z rąk
Ale
Skoro życie to cyrk, trzeba wybrać rolę, ziom
Ja, bywałem błaznem i bywałem klownem, spoko
Bywałem tym, co po linie chodził wysoko, lecz
Ja zawsze z gracją jak Książę Monako
Ja zawsze z pasją jak Ronaldinho Gaucho
Nawet, kiedy los jak pieprzony dyktator
Kazał mi działać wbrew sobie, jest tu kilku
Którzy walczą
Jestem architektem i buduję sobie przyszłość
Robię co zechcę, niczego od nich nie chcę
Mam kolejny dzień i szansę, którą
Pewnie i tak stracę, ale
Jestem dużo starszy
Dziś przyjmuję to jak facet
Moje ulubione słowa to: nie wiem, może chyba
Może nie chcę konfrontować
By tracić mniej niż zdobywać
Często gram na zwłokę, bo czuję, że bełkoczę
Że tracę moce
Przez co potem stracę i dostanę kopa w krocze
I zanim się podniosę, stwierdzę ku woli
Że przez tę zwłokę są
Kolejki do decyzji moich
To potworny ciężar przy każdym
Kroku mnie dobija
A pozorny spokój to była tylko chwila
I nigdy przy zerze nie będą moje długi
Wobec samego siebie
Ze swojej pieprzonej zasługi
Zbieranej przez lata
Bo nie byłem stanowczy jak Zlatan
I tak błądziłem po światach
Pogrążony w dylematach
A gdy chciałem poczuć miłość
Gówno wychodziło i albo próbowałem
Albo to o tym nawet się nie śniło mi
Teraz jest inaczej, chyba wciąż mam problem
Właśnie, kurwa
Przez to chyba coś się za mną ciągnie