Piekielny - Gdzie jest Błażej? tekst piosenki (lyrics)
[Piekielny - Gdzie jest Błażej? tekst piosenki lyrics]
Że jest planowany wypad
Mówi, że będziemy wszyscy kimać
U jakiegoś typa żebym wpadł
Bo w końcu nie wie już
Co u mnie teraz słychać
Ja uśmiecham się przez zęby
Przecież nie powiem, że lipa
W sumie nie widziałem wszystkich
Ze dwa lata dobre, przypał
Pomyślałem że to może dobra
Opcja żeby dzisiaj
Przerwać to jak długo każdy z nich
Mnie tutaj już nie widział
Nic nie wiedzą o tym
Że przez rok moim domem był szpital
Jadę mordo, dawaj adres, ile zabrać floty?
I ta kima u ziomeczka - powiedz
Mi coś więcej o tym
Mówi, że ma działkę Błażej
Rozbijemy tam namioty
Więc tylko chlanie i żarcie
Dobra - biorę dwieście złotych
Wpadam tam na drugi dzień, miejscówka spoko
Do jeziora może z pięćset metrów
To cenię wysoko jedna panna co tam była od
Razu mi wpadła w oko
Namiot jednoosobowy mam
Ale to nie jest kłopot
Siemasz, cześć, się przedstawiam
Bo nie wszystkich kojarzę
Marta, Kaśka, Kuba, Asia
Martyna i Wojtek razem osiem osób
Tylko jeden typ gdzieś tam już szuka wrażeń
Pytam ziomka - dobra, stary
Ale gdzie jest kurwa Błażej?
Nad jeziorem jakaś szama
Ognisko i piwa szybkie
Łypię trochę na Martynę, mruga okiem mi
To dziwne nie jestem aż tak przystojny
Żeby działać błyskawicznie
Na początku pomyślałem że może ma taki tik
Wiesz?
Nad ogniskiem przy namiotach
Wieczorem mamy gitarę
Jakieś Dżemy, Perfect, Budka Suflera
No jest śpiewane mam wypite
Na Martynę patrzę już jak pannę z marzeń
Wszystko spoko, tylko kurwa
Dalej nie wiem gdzie jest Błażej?
Pękła flaszka
Coraz więcej osób znikało w namiotach
Ktoś tam śpi już, ktoś tam rzyga
Ktoś się kocha przy ognisku tylko ja i ona
Co tak siedzisz sama?
Ona mówi że jest smutna
Ale nie chce o tym gadać
Ja od razu ciągnę temat, widzę
Że jej smutno bardzo
Rzucam jakimś głupim żartem
Śmiesznym jak kosa pod gardło
Coś tam śpiewam jej po chwili
Może to ją skruszy trochę
Uśmiechnęła się i mówi
Że zna moja muzę dobrze
I że lubi
Ale głupio było jej o tym wspominać
Ale teraz wszystko jedno, bo wypiła dużo wina
I uśmiecha się znów do mnie, myślę - jej
Co za dziewczyna ona widząc że się mieszam
Zaproponowała drina
Wypiliśmy chyba ze trzy, pogadaliśmy o życiu
Było miło, po raz pierwszy od dawna chyba
Bez kitu w końcu mówi mi, że ma chłopaka
Ale w sumie nie wie
Bo dziś rano wyszło że chcą
Trochę odpocząć od siebie
I mnie pyta
Czy w namiocie moim miejsce jedno znajdę
Mówię - mała, jak dla Ciebie, to obowiązkowo
Wprawdzie
Jednoosobówka, ale jak się przytulimy - okej
Chwilę później radzę sobie z jej
Bluzą i białym topem
Wieczór kończę nieźle w sumie
Zasnęliśmy szybko po tym
Ale obudził nas krzyk jakiegoś
Typa w środku nocy coś tam krzyczał
Że nie lubi życia i musi się napić
To wyszedłem sam do niego
Ten się na mnie głupio gapi
Mówi, że zna mnie z muzyki
Jego dupa słucha Tomka
Ale że w sumie to chujnia
Bo rano zerwali kontakt
Że Martyna ma na imię
W sumie długo byli razem
I podbija do mnie mówi - miło poznać
Jestem Błażej