Piekielny - Jeszcze parę drinków tekst piosenki (lyrics)
[Piekielny - Jeszcze parę drinków tekst piosenki lyrics]
Pisać wiersze i piosenki w międzyczasie
Dziś widzę, że regularnie tracę zasięg
Znowu trochę rock and rolla w życiu
Inaczej nie da się jestem zamknięty w klatce
Która zbudowaliśmy razem, mam tutaj atrakcje
Tobie udało się z niej wyrwać, brawo
Ja wieczorami czuje się cholernie słabo
Rzucam na bok jakieś rzeczy
Które przyciągają flesze
Bo mam prawo, nie zaprzeczysz
Chociaż trochę poczuć reset
Pewnie wielu z tych emocji w
Sobie już więcej nie wskrzeszę
Pewnie myślisz, że mi dobrzе
Kurwa zobacz jak się cieszę
Zbieram ciała z bitwy pola
Muszę jeszczе je pochować, przeżyć stratę
No i olać to że znów się nie udało
Jakby czuwał nad tym diabeł
Tym razem nikt mi nie powie
Że nie próbowałem nawet
Jeszcze parę drinków, wiesz?
Tuzin nieprzespanych nocy
Suchych męskich łez potem znowu będę biec
No chyba że wykończy mnie tu wcześniej stres
Znowu pływam olimpijsko
W centrum bywam jak ognisko
Niech ten rok się kończy szybko
Zanim coś się stanie, po co znowu widowisko
Częstują mnie serum szczęścia
Nie chce tego syfu
Ale jak co wiesz gdzie mieszkam
Wystarczy dobra butelka
Film o zabijaniu jakiś albo niezły serial
Bo się spełnią przepowiednia
Że czeka mnie raczej ciemnia
Ja tu chciałem coś wyjaśniać
A nie jedynie oczerniać
Dzisiaj widzę że to nie gra
Wyczerpała się bateria
Jeśli mamy żyć tu w nerwach
Lepiej to po prostu przerwać
Kończę rok krokiem do tylu
Słucham "Pleśni" od Guziora albo
"Homeless Boya" Przyłu
Chyba nie ma dla mnie zmiłuj
Schowam się na trochę w cieniu
Jeśli chcesz to sobie bryluj
Jeszcze parę drinków, wiesz?
Tuzin nieprzespanych nocy
Suchych męskich łez potem znowu będę biec
No chyba że wykończy mnie tu wcześniej stres
Nie żałuj mnie bo dobrze
Spędziłem ostatnia noc
Nie żałuj mnie, sam wybrałem sobie taki los
Wódka o smaku wolności raczej bije w pysk
Nie mów o braku godności, kurwa, nie
Nie dziś znowu idę na terapię
Jeśli ta mi nie pomoże, to znaczy
Że nie potrafię na wszelki wypadek dzięki
Każdemu kto odważył się na podanie mi ręki
Nie jestem żadną legendą
Jestem zgubą i ruiną, niewypałem albo klęską
A moje ego zwiedza kosmos
Wiszę lata już nad ziemią, czas się odciąć
Pozwól mi pogubić buty
Może miłość to trucizna
Skoro jestem jak zatruty
Znowu przez życie wypluty będę pił
Pisał po nocach i nagrywał jakieś smuty