Piekielny, Blizna - Lek na nicość tekst piosenki (lyrics)

[Piekielny, Blizna - Lek na nicość tekst piosenki lyrics]

Wciąż coś ciągnie się za mną wiesz?
To chyba jebana nie pewność
A ja czekam aż spadnie deszcz
By nie myśleć o tym
Czy dobrze ze jesteś ze mną
Nie chce myśleć, ten ciągły test
Chyba coś od nas odeszło
Chcę kurwa wstać, znów zacząć biec
Mieć pewność
Nigdy nie stawiałem ciebie ponad
Siebie jest pewien
Że nie wrócą już tamte dni
Co dziś lepsze, co jest grane
Co jest ze mną, chyba niе widzę już wyjść
I wiem, powtarzam się znów tu po raz
Setny to męczy i męczy
Kurwa daj spokój, daj lek na
Tą nicość, daj proszę, dość pokus
Proszę juz niе prokowuj
Nie jestem ideałem mam wady jak każdy i
Nie szukam wrażeń jak ci kłamcy prawdy


Wiesz? Co nie potrafią spojrzeć jej w oczy
To moje remedy i nie spuszczam gardy
Choć czasem los marny
Ja nigdy nie przestane kroczyć

Daj mi lek, jakiś lek, kurwa lek na nicość
Nie chce drzec się i wiecz-nie
Czegos chcieć za friko
Czuć jak śmieć się i mieć
Gdzies że ktoś zadzwoni
Dziś nie odbiorę, jestem gdzies - w agonii

Dam ci wszystko co mam
To niewiele jak Perfect
Przyszłość to plan, ja za sterem tu jestem
Milkną co dnia we mnie głosy że można
Dziś sięgam dna, jutro spadam z wieżowca
Cisza jak postacie ze snów
Tylko patrzy na mnie i wspomina znów
Że ma dla mnie jakiś świetny układ tutaj
Ja wczoraj bym jej kazał wypierdalać
Dzisiaj słucham to warte krzyku czy próżni
Dzisiejszy ja i ten z wczoraj, tak różni
Jeden trzyma los za mordę, drugi dawno puścił
Obaj jednak mają te problemy z ludźmi
Wokół leżą czarne worki
To chyba marzenia każdego kto zwątpił
Chyba nie doceniam tego, że wciąż wierzę
Jestem nie najgorszym choć rannym żołnierzem

Daj mi lek, jakiś lek, kurwa lek na nicość
Nie chce drzeć się i wiecznie
Czegoś chcieć za friko
Czuć jak śmieć się i mieć
Gdzieś że ktoś zadzwoni
Dziś nie odbiorę, jestem gdzieś - w agonii

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować