Piekielny - Potrzebuję Czasu tekst piosenki (lyrics)
[Piekielny - Potrzebuję Czasu tekst piosenki lyrics]
Że to wszystko jakby nie jest tak
Jak chciałem kiedyś
Dzisiaj muszę wiecznie zmieniać szlak
Lecz widzę szansę w nas, mam parcie
Patrz jak biegam znów daj tylko czas mi
Zmienię w kaszmir każdy szorstki bruk
I wciąż się wkurwiam
Że to wszystko jakby nie jest tak
Jak chciałem kiedyś
Dzisiaj muszę wiecznie zmieniać szlak
Lecz widzę szansę w nas, mam parcie
Patrz jak biegam znów daj tylko czas mi
Zmienię w kaszmir każdy szorstki bruk
Potrzebuję kilku tygodni
Bo pochodzę z chłodu jak wodnik
I robię się tak strasznie wygodny
Że nawet mój komfort jest dla mnie istotny
No dobra, podbij, Biblia mówi
Że jesteśmy podobni
Zagrajmy, wiedz, że się różnię od nich
Dostaję szajby, a jestem młody
To fala zbrodni nie widuję marzeń już
Sympatią nie darzę dusz
Którym ktoś tu wskaże ruch
Nie mów, że nie jarzę znów, skumam jako
Starzec, to życie mi pokaże ból
My żyjemy razem w chuj
Teraz przechodzę zmiany, oni mówią coś
Że przychodzę schlany
Sami przy drodze stali
Teraz najchętniej by mi odebrali głos
Co? Co? Zamknij mordę!
Nagle mówisz mi, że masz z tym problem?
Ja nie jestem każdym ziomkiem
Jak to skumasz będzie łatwiej dostrzec
No way! Próbowali zabrać
Każdy kamień co go im wrzucałem do ogródka
Ojej! Wyciągali z bagna
Bez ogródek mówiąc o mnie
Tylko: "Schlany frustrat"
Coś wiem, o tym czym jest prawda
Skakałem tak daleko, że nie umiałem ustać
Ojej! W końcu się wydarła
Że mam w sobie diamenty, a jej dajesz różę
Kurwa
I wciąż się wkurwiam
Że to wszystko jakby nie jest tak
Jak chciałem kiedyś
Dzisiaj muszę wiecznie zmieniać szlak
Lecz widzę szansę w nas, mam parcie
Patrz jak biegam znów daj tylko czas mi
Zmienię w kaszmir każdy szorstki bruk
I wciąż się wkurwiam
Że to wszystko jakby nie jest tak
Jak chciałem kiedyś
Dzisiaj muszę wiecznie zmieniać szlak
Lecz widzę szansę w nas, mam parcie
Patrz jak biegam znów daj tylko czas mi
Zmienię w kaszmir każdy szorstki bruk
Potrzebuję kilku tygodni
Wiesz muszę się uwolnić od nich
Bo robię się tak strasznie wygodny
Że tylko mój komfort jest dla mnie istotny
No dobra, odbij, mama mówi
Że nie jestem jak oni
Chociaż czasem diabeł na barkach stoi
Mamy słabość do tych samych alkoholi
Nie widuję słońca, wiesz mogę tak bez końca
Lecz chyba chciałbym sprostać gdzieś
Gdzieś miałbym poddać mecz? Wolę oddać krew
Uda ograć się pieprzoną nostalgię?
Dzisiaj przechodzę zmiany
By w końcu nie czuć się przegrany
Weź zaczekaj na mnie z celebracjami
Bo ja chyba jeszcze zszywam te rany
Co? Co? Przestań skamleć!
Że nikt nie wie już jak jest naprawdę?
Bo liczy się intencja zawsze
Widzę, że nie mogą przestać patrzeć
Coś wiesz, ale to skrawek prawdy
Za dużo na tym świecie
Ludzi nader delikatnych
Chcą mieć, ale boją się walczyć
Czekają tu chyba na swój helikopter na szczyt
To śmiech na sali, takie jazdy
Nagle widzę, że kłamali, prawie każdy
Dobrze, z boku widok wyraźny
Trochę odpocznę teraz
Ale potem będzie czas by
I wciąż się wkurwiam
Że to wszystko jakby nie jest tak
Jak chciałem kiedyś
Dzisiaj muszę wiecznie zmieniać szlak
Lecz widzę szansę w nas, mam parcie
Patrz jak biegam znów daj tylko czas mi
Zmienię w kaszmir każdy szorstki bruk
I wciąż się wkurwiam
Że to wszystko jakby nie jest tak
Jak chciałem kiedyś
Dzisiaj muszę wiecznie zmieniać szlak
Lecz widzę szansę w nas, mam parcie
Patrz jak biegam znów daj tylko czas mi
Zmienię w kaszmir każdy szorstki bruk