Piekielny, Addis - Zamykam To tekst piosenki (lyrics)
[Piekielny, Addis - Zamykam To tekst piosenki lyrics]
Gdy przychodzi słońce mam ich bez liku
Sporo miejsca w głowie dla nich
I choćbym chciał to i tak
Znów nie dokończę dziś
Moich planów ułożenia świata pod stopami
Słomiany zapał? Przestań! Bóg Cię okłamał
Raj możesz mieć nie tylko
W telewizji włoskiej
Nieboskłon płakał, kiedy zostałaś sama
A prawda z ekranu mówiła, że to jest proste
Biorę długopis, muszę zapisywać myśli
I kilka kartek, nie chodzi mi o album
Mój anioł popił każde z moich kłamstw dziś i
Mówi, że mogę zostać sam tu
Kobiety mego życia, zabieram wszystkie
I pamięć o tych ludziach, którzy gryzą glebę
Złość na Boga
Z każdym nieprzeczytanym listem
Aż do słów - Pierdol się, liczę na siebie!
Uciekam znów do krainy marzeń
Choć nie mam snów już od kilku lat
Jestem marynarzem i płynę jachtem
Gdzie nie dopłynęła żadna z tratw
Zabrałem wszystko, wiem już
I zamykam to w pudełku x3
Fotografie personifikujące przez flesze
Dla mnie droższe są niż transfer Bale'a
Zaliczam breakout
Bo sensu nie ma, jeśli brak odwagi
Cofa Cię na poziom
Z którego dopiero co startowałeś
Książki, moja mentalność nie
Pozwala przerwać stanu
W którym wcielam się w bohatera, będąc nikim
Filmy! Gra na szerokim ekranie
Chyba nie dla mnie
Skoro wolę wąskie przestrzenie od dawna
Człowiek z natury dąży do
Poznania czegoś więcej
Od przestrzeni swojej egzystencji
Ta wiedza niepotrzebna
Skoro nigdy nie poznasz świata, filozofia
Relacje to nić Ariadny
Choć nawet ona może być sidłem
Które Cię zniewoli
Poezja, niedoceniony aspekt sztuki
Wśród społeczności, biernych na przemoc
Zabiorę piłkę - sentyment
Choć nie pamiętam już jak to było lata temu
Dziś czuję tylko ból, kiedy idę w kimę
I wkurwia mnie
Że na meczach tam być tata nie mógł
Nie chcę już wracać do tego
Pojadę tam, zapalę znicz i zamknę mordę
Poudaję trochę szczęśliwego
I zacznę im wmawiać
Że nie wiem już co to problem
Moje pudełko wiele zmieści
Bo sporo zabrałbym ze sobą, gdybym musiał
I nie chcę więcej ślepej treści
Od gości, których do snu układała mamusia
Mnie do snu układał anioł, wierz mi
I siedział przy mnie chyba awruk aż do końca
I chuj, że to był anioł śmierci który mówił
Że zabierze mnie stąd jak dziadka i ojca
Religia, kontrowersyjność poziom hard
I tak jesteś tylko bitewną jednostką
Historia, prawda wypisana krwią patriotów
Wspólny gwóźdź ludzkości do człowieczeństwa
Wspomnienia, te piękne, te warte oddania
Reszty spośród wegetacji
Nadzieja nie warta zachodu
To właśnie Zachód nauczył nas wątpić
Honor, odwaga wyjść przed szereg
Zwykle szereg to mięso armatnie
Ojczyzna wyrwana ze szczęk zaborców
Chwała Bohaterom!
Miłość, najbardziej upragnione zjawisko
Ku samozniszczeniu
Pozwala utrzymać się na powierzchni
To wszystko to wszystko zamykam w pudełku!
Myślałaś, że zniknąłem już? Jestem wciąż
Nie przewinąłem o wszystkim, co zechcę wziąć
Czekam na deszcz
Moje marzenia spadną z nim akurat
Od kilku lat błądziły gdzieś w chmurach
Muszę je złapać, muszę
Nie chcę by czuły się jak ja
Gdy walną o ziemię
Jestem pierdolonym Morfeuszem
W nocy sprawdź swoje sny, będę obok Ciebie
Wspomnienia, te najlepsze
Zabieram ze sobą, wracam do nich
Gdy się wkurwiam
I chciałym mieć ich więcej jeszcze
Przyszłość jest niewiadomą
A ja nienawidzę równań
Zabieram ją, choć nieraz gubimy szlak
Choć zawsze umiemy wrócić na
Niego po kilku wpadkach
I nie wiedziałem, że umiem kochać aż tak
Chociaż kiedy idę w melanż to
Pamiętam o niej z rzadka