Pikers - W gabinecie luster tekst piosenki (lyrics)
PIKERS
[Pikers - W gabinecie luster tekst piosenki lyrics]
Nie
Wyciągam z kieszeni parę pogniecionych stów
Ej
Ściągam sobie chmury i jej proponuję buch, ej
Patrzę na nią z góry
Ona podniecona w chuj jest
Zaraz ściąga bluzkę, wypełniam jej pustkę
Mówię jej poczekaj, ona mówi, że to już chce
Mówi, że mam temat
Jakbym wczoraj trafił szóstkę
Że się ciągle zmieniam
Tak jak w gabinecie luster
Wiem czego ci trzeba, to jest proste
Powinnaś uciekać
Ale nikt ciebie nie ostrzegł
Wjebałaś się w to już
Wpierdolisz się mocniej możesz zachorować
Lepiеj jak zachowasz odstęp
Zachorować na mnie, skarbie
Na ciebiе się lampię
Znamy różne cipy, ale wyglądasz najładniej
Zrobię cię jak dawniej
Przeszłość cię dopadnie pokochasz dziś boga
Gdy ci do życia się wkradnie
Oczarowałaś mnie, wiesz już przy kim zaśniesz
Postawiłem basztę, opowiem ci baśnie
Wiedz, że w mojej głowie
Ciągle się pierdoli strasznie
Tobie to nie wadzi najwyraźniej, tak jest
Nie mam na to czasu, żeby gadać z tobą już
Nie
Wyciągam z kieszeni parę pogniecionych stów
Ej
Ściągam sobie chmury i jej proponuję buch, ej
Patrzę na nią z góry
Ona podniecona w chuj jest
Zaraz ściąga bluzkę, wypełniam jej pustkę
Mówię jej poczekaj, ona mówi, że to już chce
Mówi, że mam temat
Jakbym wczoraj trafił szóstkę
Że się ciągle zmieniam
Tak jak w gabinecie luster