PlanBe - Outsider tekst piosenki (lyrics)
[PlanBe - Outsider tekst piosenki lyrics]
Nie muszę krzyczeć, wolę dawać powody za tym
Po prostu milczę i patrzy ci w oczy
Sam wiem, kiedy przerwać ciszę
I dać szansę rozmowy, oh
Nie jestem skory do opowiadań o sobie
No więc
Doceń, że jakiś procent wylewam w te noce
Gdy siadam i biorę w dłonie pisaka
Tworzę historię chłopaka
Który z dzieciaka zamienił się w zmorę
Za dnia udaję, że jara mnie to całe życie
Gdy noc zapada przestaję i zakładam stryczek
Nie bój się mała, gardzę samobójcami Eripe
Ale ta zabawa staje się zbyt realna co chwilę
Zostawiam w tyle dżentelmena, siema
Nie ma go
Nie zagram w filmie Supermana, ściema
Zżera go ta scena zmienia schemat istnienia
Potwierdzam to zmieniają się spojrzenia
Ja wcielam się swoim tonem w zło
Miłości nie ma, jebać całe to kochanie, ziom
Tak serio zwiewam przed tym drugim
Raz nie wpadnę w dno
Nie chcę już pierdolenia jak to
Było fajnie z nią, i
Jak bardzo mnie docenia jako
Jej przyjaciel wciąż
Zmieniam się w outsidera przez
Takie przyjaźnie dom
To taka strefa gdzie nareszcie
Światło gaśnie tło
To sfera cienia znowu siedzę
Sam przy kartce flow
To paczka lekarstw na to co
Czeka gdy spadnę w mrok
Nie mówię więcej, nic nie mówię nic więcej
Nie mówię więcej nic wciąż patrzą mi na ręcę
Gdy mówię więcej słyszę tylko ich pretensje
Nie mówię więcej, nic nie mówię nic
Nie mówię więcej, nic nie mówię nic więcej
Nie mówię więcej nic wciąż patrzą mi na ręcę
Gdy mówię więcej słyszę tylko ich pretensje
Nie mówię więcej, nic nie mówię nic
Jeśli skreśliłeś mnie kiedyś to nie myśl
Że wybaczę nie chcę retrospekcji na siłę
To tyle w tym temacie
Wtedy byłem szczylem i żyłem
Też trochę inaczej
Teraz moje życie jest szybsze, wiesz
Wydoroślałem
Poodwracałem się chyba od wszystkich
Jestem sam poza garstką moich bliskich
Nie mam nic i tylko rap
Trzyma resztki tych ambicji
Które prysły niczym żar który dawał żyć mi
Ale przyćmił spojrzenie na świat
Nie mówię nic, boisz się ciszy
Którą wplatam w nas
Jestem tym co lui niszczyć
Nie zmienimy naszych wad
Zdejmijmy z twarzy strach i zbliż się do mnie
Nie wiem czy dasz radę
Spróbuj o tym zapomnieć
Teraz czas jest naszym bratem
Każda chwila jest złotem nie mam gwarancji
Że znajdziesz we mnie to co ja w tobie
Przyrzekam, chcę stabilizacji gdy cię
Chwytam za dłonie, obiecaj
Że zabronisz trwać mi w mojej roli outsidera
Nie mówię więcej, nic nie mówię nic więcej
Nie mówię więcej nic wciąż patrzą mi na ręcę
Gdy mówię więcej słyszę tylko ich pretensje
Nie mówię więcej, nic nie mówię nic
Nie mówię więcej, nic nie mówię nic więcej
Nie mówię więcej nic wciąż patrzą mi na ręcę
Gdy mówię więcej słyszę tylko ich pretensje
Nie mówię więcej, nic nie mówię nic
Nie mówię więcej, nic nie mówię nic więcej
Nie mówię więcej nic wciąż patrzą mi na ręcę
Gdy mówię więcej słyszę tylko ich pretensje
Nie mówię więcej, nic nie mówię nic
Nie mówię więcej, nic nie mówię nic więcej
Nie mówię więcej nic wciąż patrzą mi na ręcę
Gdy mówię więcej słyszę tylko ich pretensje
Nie mówię więcej, nic nie mówię nic