Szopeen, Sztoss, PlanBe - Liczę na... tekst piosenki (lyrics)

[Szopeen, Sztoss, PlanBe - Liczę na... tekst piosenki lyrics]

Na zbyt wiele liczę
To nie zbytex, łapie w dłonie życie
W szkole na matematyce
Mogę zmyć tablice co najwyżej
Zamiast siedzieć w szkolnej ławce
To wolałem w domu pisać płytę
Wieczorem z moim rówieśnikiem
Ja zagłuszam cisze
U niego na klicie co weekend
A teraz jaram bitees, na
Boisku przy odkrytej
Siedzę z miękkim narkotykiem
No i chyba przez to styk ze stykiem
Wcale mi nie styka jak powinien
Daj mi jedną chwile, później to przemyśle
Nic nie zawiniłem, ale chce na privie
Pale tą roślinę, pachnie moim
Bitem, zasmrodzę ulice, niech poczują dymek
Wbijam na bibe ze splifem
Się raczej nie kryje, jak małolat z piwem
Ej nigdy na silę, Przemek to jest lider


Ambicji na tyle by wejść troche wyżej
Na Olisie, płytę ma pan raper
Który jest już uprzedzony do nagrywek
Powiedz jak mam nie nawijać o tym samym
Typie, jak to prawie całe moje życie, ya

PlanBe weź się w garść, zacznij coś nagrywać
Zacznij grać
Zacznij o czymś pisać nie dla dam
Coś jak taki track
Dwie płyty temu słowo dałeś nam
Że będziesz taki sam
A chyba zmienił cię pieprzony hajs
Jak całą branżę rap
Niby spoko, tańczy się do Tańcz
Insomnie dobrzę znam
Eldorado z Bedim też jest nice
Ale to nie ten Plan (nie, nie)
Stale trwonię ten czas
Sprawdzam nowe i tak nie zawodzę się
Masz technikę i vibe, teraz
Szopeen a wcześniej Quebo, wENA i V
Liczę na Ciebie od lat
Na każdym koncercie mam wjazd
To nowe CD zakupię se znów
W preorderze na bank
Bo tak w ciebie wierzę, wiesz, Plan
Mów mi number one fan, dymam pannę do CD2
Siedzę z blantem i wpadam w trans
Cho na after, before do nas
Może wpadnę z kliką na bar

Oni patrzą, nic nie widzą
Nie wiem, nie wiem na co liczą
Umowa z pierwszą ligą kończy
Się już zawodnikom odpadniesz, odpadniesz
Zmieniasz się co sezon, tak jak twój fanbase
Oni patrzą, nic nie widzą
Nie wiem, nie wiem na co liczą
Umowa z pierwszą ligą kończy
Się już zawodnikom odpadniesz, odpadniesz
Zmieniasz się co sezon, tak jak twój fanbase

Dla mnie zbędna gadka, spora kasa
No to będę jacha, aha
Szkoła średnia i gimnazja słuchając
Solara i Białasa, aha
Na ostatnich ławkach
A nie było jeszcze Snapchat
Dzisiaj w nowych łachach latam
Kiedyś w zdartych najkach, na park
Bo zdzierałem je na blatach
Na bielanach, znowu jest smolona trawa
Każdy mój znajomy, ma deficyt siana
Mama traktowała by jak narkomana
Każdy mój znajomy, miał poryty baniak
Mijam ich na korytarzach
Czasem z kimś podana graba
Zrozum nie chce mi się gadać
Jakie plany? Jakie studia? Jaka twoja praca?
Opowiadasz, o zainteresowaniach
Chuj mnie obchodzi kim jesteś po latach, ey
Chuj mnie to obchodzi z kim się wozisz, lala
Chuj mnie to obchodzi komu spłacasz w ratach
Daje rade sobie, moje hity w radiach
Daje ogień tobie, kiedy na wyjazdach
Klaszcze twoja suka, jak zagramy lajwa
Mówisz że nie słuchasz
A na pamięć track znasz

Ej ty, powiedz na co ty liczysz
Myślisz, że nikt nie widzi
Wolę szacunek u starszyzny
Możesz zabrać sobie te siksy
Oni kłamią, kłamią
Dają za darmo, darmo, darmo źle wyjdą na tym
Przeliczają ludzi na kwit

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować