Szopeen - Wypad tekst piosenki (lyrics)

[Szopeen - Wypad tekst piosenki lyrics]

Ty nie rób mi tak
Znowu jakaś szmata chce mnie podgryzać
Mój lajf nigdy nie był słodki jak lizak
Ja w życiu nie chciałem się komuś podlizać
Ej nigdy nie chciałem
Nigdy nie chciałem na koniec podliczać
Ej latam na YT i latam na Tidal
Ej latam na TV i po tych ulicach
Ty możesz mieć przypał
Gdzieś indziej pomykam to czuję
Się trochę jak cymbał
Dopóki nie wbiję na VIPa
Po graniu wychylam kielicha
A potem to idę na rympał (skrrt)
Jak trochę mnie znasz to wiesz
Ja nie piję winka ej na moim mieście w
Królestwie jest misz masz
Wiesz niejedno życie przezwyciężyła
Zła używka
Niejedną kliszę zapchała ich słaba nawijka
Przez to, że latam na trackach to
Nieraz polewali drinka
A później mi truli nad głową o feata:
"Nie możesz zamulić, ej Przemo weź pisz tam
Zaszczytem dla ciebie ta ksywa"
Zaszczytem dla ciebie ej typie
To skręcić mi tipka (ha, ha, ha)

Nie zna cię moja ekipa to wypad
Choć noszę ten krzyżyk na szyi
To nieodmawiana modlitwa no wybacz
Za tym garażem na spacer z
Ziomalem od szlugów motana folija
Kiedyś numery na kradzionych bitach
Jak dobrze, że dzisiaj na innych nagrywam
Nie zna cię moja ekipa to wypad
Choć noszę ten krzyżyk na szyi
To nieodmawiana modlitwa no wybacz
Za tym garażem na spacer z
Ziomalem od szlugów motana folija
Kiedyś numery na kradzionych bitach
Jak dobrze, że dzisiaj na innych nagrywam

Zakładam snapbacka Fili, ona mnie widzi
Się krzywi i krzyczy
Nie zwracam uwagi na zdziry
Nie zwracam uwagi na niby
Nie zwracam uwagi na liczby
Ja stoję oparty o drzwi i
Wagonie metra znów słucham muzyki
Bo ona jest dla mnie jak
Peeling, ona rozumie i widzi
Z nią siedzę do samej odciny
Veni, Vidi, Vici, nie słyszę już
Waszej krytyki na YT, no widzisz
Ej czasem wyglądam jak ET, jak ET
Jak zajaram bity za kwicik
A potem nagrywam jakościowe pliki, no widzisz
Nie chodzi mi tu o papiery i świstki
Sokół nie postawił whisky
A tata mi mówi żebym pisał CV
Ja wolę klipy używki
Aparat ortodon'tyczny zakładam na
Zęby jak grill
Przy tym podnoszę policzki i wszystkim
Dookoła pokazuję swoje kły-y
Ja byłem dla niej jak Wi-Fi
Bo nie chciała odejść mi dać ani chwili
Chciałem na wakacje do willi na Fidżi
Jakbym nie odpulał tych zdzir, to
Miałbym czerwone policzki od szminki
No widzisz mam parę albumów na wizji
A niektórym starczyłby tylko ten
Mixtape na CD
Wielki ambicje do liczb, bo ja dzięki
Temu mam pierwsze pieniądze z muzyki
A dawni idole mi piszą co sądzę o nich

Nie zna cię moja ekipa to wypad
Choć noszę ten krzyżyk na szyi
To nieodmawiana modlitwa no wybacz
Za tym garażem na spacer z
Ziomalem od szlugów motana folija
Kiedyś numery na kradzionych bitach
Jak dobrze, że dzisiaj na innych nagrywam
Nie zna cię moja ekipa to wypad
Choć noszę ten krzyżyk na szyi
To nieodmawiana modlitwa no wybacz
Za tym garażem na spacer z
Ziomalem od szlugów motana folija
Kiedyś numery na kradzionych bitach
Jak dobrze, że dzisiaj na innych nagrywam

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować