Pokahontaz, Tymek - Kalendarze tekst piosenki (lyrics)

Tymek [Tymoteusz Bucki]

[Pokahontaz, Tymek - Kalendarze tekst piosenki lyrics]

Żyjemy w trzecim wymiarze opartym
Na czwartym filarze
Niejako jako pasażer w czasu bezmiarze robię
Co rozkaże bieg wydarzeń
Mam swoją oazę z marzeń
Gonię ją wyrazem za wyrazem
Gówniarze może i jarzą bazę
Ale nie wiedzą nic o ciężarze
Życie pokaże wam kalendarze
Twarze za makijażem
Poznaj pola rażeń solo i w
Parze wojna na całym obszarze
Lecisz Ikarze, szybko okaże się
Że wiraże mirażem gdy jeden jedyny punkt na
Radarze umieszczono nad cmentarzem
Rodzi się bunt, zaczyna się liczenie sekund
Liczenie w pośpiechu oddechów
Lekarze nie wiedzą
Ile jest duszy w człowieku
Pod nogami grunt, lecz nikomu do śmiechu
Wierz mi


Bogowie są zbyt potężni, a byliby mężni
Gdyby uwolnić nas od grzechu
My – nie nieśmiertelni
Ale odważni i bezczelni
Dopóki jest czas, dotykamy gwiazd
Po nas przyjdą kolejni
Pomimo, że ograniczeni ramą
Możemy stanąć poza nią
Co rano tak samo walczyć o wygraną
Aby marzenia spełnić

Otwarte złote klatki
Gdzie sfrustrowane twarze
Tam zamierzchłe wypadki
Co skrywają pod bandażem
Czas płynie nurtem wartkim a ja po trotuarze
Kiedyś zmieniałem kartki
Dziś zmieniam kalendarze

Ciężko sprecyzować od kiedy trwa gonitwa
Czas rozpostarł skrzydła
A mnie się ostał rydwan ba!
Ciężko wycyrklować gdzie ostatnia przystań?
Komu pomóc brzytwa ma? Ziomuś
Mam plan wytrwać naj-
Dłużej wymijam rykoszety #zyg-zak
Przyszłość już przemija niestety #tik tak
Passa góra-dół, góra-dół #klik-klak
Farsa, niemal niema komedia #Flip Flap
Kurs do mej Itaki, co milę walczę z wirem
Myślałem: "słyszę ptaki", a to wołanie syren
Więc dla niepoznaki konspirę mam z zefirem
Kreślę nowe szlaki i znikam #acetylen
Pochylę się nad bakcylem
Zalał mi mózg jak wylew
Jak diler handluje stylem
Klasycznym jak winyle
Dostałem wilczy bilet na
Dalsze bycie szczylem
Teraz doceniam chwilę, jak gdybym był motylem

I nic i tyle i nic i tyle
I nic i tyle i nic nic dodać, nic ująć
Los pisze wiersze
Mamy tą moc, przejmując kontrolę
Nad ostatnim wersem

Otwarte złote klatki
Gdzie sfrustrowane twarze
Tam zamierzchłe wypadki
Co skrywają pod bandażem
Czas płynie nurtem wartkim a ja po trotuarze
Kiedyś zmieniałem kartki
Dziś zmieniam kalendarze

Nie myślę już wcale o tym, co będzie jutro
Chwila przyniosła ulgę
A w mojej duszy jest luźno
Podarowała ciszę, ją zapiszę stertą tekstów
Nieśmiertelne wyrazy bez daty w kalendarzu

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować