Pokahontaz, donGURALesko - Średniowiecze tekst piosenki (lyrics)
[Pokahontaz, donGURALesko - Średniowiecze tekst piosenki lyrics]
Że głos mój ma się
Oddzielić ode mnie i pójść gdzieś
W świat beze mnie, jego właściciela
To mój półmetek, średniowiecze
Tarcze i miecze co się odwlecze – się
Usiecze się trzyma pieczę
Inaczej na tapecie w jednej drugiej jest
Niż w trzeciej
Człowieku, co cię gniecie w kwiecie
Wieku na tym świecie? Idę przez burzę, małe
Duże sprawy w chmurze w necie
Nie śpię, nie muszę przecież
Bo myślę o Priorytecie
Zanim uduszę się, poruszę duszę, muszę lecieć
A lubię se polecieć w kurwę na grubym balecie
Niech żyje bal! Przy piruecie
Trzymam się za kieszeń
Punkty odniesień w każdej z sal
Gdy któraś z fal poniesie
Lekarz mi mówi, że mnie boli pesel
Idzie jesień
Zimnym jak stal spojrzeniem w dal
Radzę sobie ze stresem
Niejedno już przeszedłeś i
Jeszcze niejedno zniesiesz
Problem trzech ciał, czekam na koniec śmierci
W ciemnym lesie Chłopcy zbierają poksy
A ja pnę się jak w Ingressie
Mam instynkt łowcy
Sezonowcy owcy w show biznesie
Ej, po co robić z igły widły? (Para ra ra)
Dziś Xiaomi, niegdyś Wigry (Para ra ra)
Dzień okazał się znowu niezwykły
Jestem w punkcie "teraz albo
Nigdy" nie mów nigdy
Ej, po co robić z igły widły? (Para ra ra)
Dziś Xiaomi, niegdyś Wigry (Para ra ra)
Dzień okazał się znowu niezwykły
Jestem w punkcie "teraz albo
Nigdy" nie mów nigdy
Najzabawniejsza jest jednak myśl
Że kiedy mnie już nie będzie
Głos mój sprzedawany będzie za trzy grosze
Gdzieś na jarmarkach
Prawie na funty, jak pierniki
Prawie na łuty, jak jakie cukierki
Doprawdy, trudno się nie śmiać
Z tej dziwnej sytuacji
Zabawne pomysły mają ludzie
Od lat cechuje mnie fakt
Że często chodzę pod prąd
I czuje to w sobie jak
Zwycięstwo w drodze na front
Korzeń w kawałku podłogi
Jednak to wciąż nie mój dom
Ktoś się ociera o nogi, choć drogi
To nie mój klon
Kiedyś zasadzę drzewo lub dwa
Rozwieszę hamak
Nie będzie końca śpiewom, ubaw u weterana
Spokojna wieś w niej wieszcz od rana prana
Nie Xanax
Choć czasem wizje te mgliste jak fatamorgana
Mówią mi fani i fanki
Że osiągnąłem top ranking
A ja jak na cuda-wianki spoglądam
Na te pół szklanki nadmucham kolejne bańki
Rozbiję kolejne banki
Nadchodzi lepsza wersja mnie w szranki
Ta bardziej funky
Pęd cząsteczek, przeciek myśli bez ciasteczek
Mówię: chilluj człowiecze
Niesiesz zaplecze przecież
Tu upieczesz na swym ogniu każdą pieczeń
Ku uciesze przejdziesz przez średniowiecze
Ej, po co robić z igły widły? (Para ra ra)
Dziś Xiaomi, niegdyś Wigry (Para ra ra)
Dzień okazał się znowu niezwykły
Jestem w punkcie "teraz albo
Nigdy" nie mów nigdy
Ej, po co robić z igły widły? (Para ra ra)
Dziś Xiaomi, niegdyś Wigry (Para ra ra)
Dzień okazał się znowu niezwykły
Jestem w punkcie "teraz albo
Nigdy" nie mów nigdy
Czas pędzi, to znów się wlecze
Za to nie ręczę
Temu nie przeczę – od miecza ginie
Kto macha mieczem
Wjazd w średniowiecze, łamiemy pieczęć
Dokąd tak pędzę?
(Dokąd?) Wszak nie ucieknę przed tym
Co będzie
No przecież co się odwlecze, to nie uciecze
Ulga w udręce, czym się zatrułem
Tym się uleczę
Wjazd przez zaplecze pełne dupeczek
Szybkich małpeczek, w kiecie woreczek
Parę szklaneczek
Tyle wspinaczek bez zabezpieczeń
Pieszych wycieczek
Przyjdzie deszcz wreszcie i co usiecze?
Tyle złorzeczeń, masę wyrzeczeń
Marnych pocieszeń
Prawdy zaprzeczeń, mocnych przyrzeczeń
Wokoło zgliszcza, w dłoni kilka zawleczek
Te parę złamań i klika wgnieceń
Nagłych oświeceń krótkie pogonie
Szybkie odsiecze – to dla mordeczek
Zeżarłem z nimi w chuj śledzi beczek
Pora na przeczes, rozgrywam zaległe mecze
Chuj w te kiepskie pajaców skecze
Dupa ich piecze szukałem w świecie
W starej świątyni i w bibliotece
W tajnej aptece – nigdzie nie było recept
Tako Dziad rzecze
Tako Dziad plecie tajnym narzeczem
By ci przeminąć losy człowiecze
Wali MPC, drży kowadełko, puka młoteczek
Trzymamy pieczę
Na jednym ogniu niejedna pieczeń (Salut)
Ej, po co robić z igły widły? (Para ra ra)
Dziś Xiaomi, niegdyś Wigry (Para ra ra)
Dzień okazał się znowu niezwykły
Jestem w punkcie "teraz albo
Nigdy" nie mów nigdy
Ej, po co robić z igły widły? (Para ra ra)
Dziś Xiaomi, niegdyś Wigry (Para ra ra)
Dzień okazał się znowu niezwykły
Jestem w punkcie "teraz albo
Nigdy" nie mów nigdy