PTP - Nie Boję Się Śmierci tekst piosenki (lyrics)

[PTP - Nie Boję Się Śmierci tekst piosenki lyrics]

Nie boję się śmierci, a boję się życia
Strach paraliżuje każdy nerw
Gdy wstaje świt i muszę
Przywitać kolejny dzień

Nie boję się śmierci, boję się życia
Czasem mam taki strzał
Myślę, że śmierć niesie ukojenie
Warunek odebrać je sobie sam
To nie plan, zwijam gram, zmieniam pułap
Wbijam na inne tory, zwalniam jak screw-up
Od czasu do czasu dochodzą
Do głosu czarne scenariusze
Mam już szczerze dość, życie daje w kość
Przerwać czarną serię muszę
Zacianąć zęby, wziąć krzyż na barki
Spisany na straty, gotów do nierównej walki
Na każdym rogu może
Czekać przykra niespodzianka
Życie to lawina nieszczęść
Nie chce pójść jak z płatka


Upadki i wzloty, problemy z brakiem floty
Piętrzące się kłopoty, wybuchnę jak trotyl
Narasta ciścienie
Czuję ucisk pulsującej skroni
Życie mnie przeraża
Chcę wyrwać się z tej agonii czas mnie goni
Brak mi siły na walkę ze światem
Twardo idę przed siebie
Po zysk albo po stratę

Nie boję się śmierci, bo umieram każdego dnia
Ale tak bardzo boję się życia
Bo życie to gra w której nie starcza fart
Powiedz sam mądralo
Jak byś się w tym odnalazł
Długi, debery, grożąca mi kara
To wszystko na raz spać nie pozwala
Łykam xanax, biorę hydro i zapijam wódką
Sen nie nadchodzi szybko
A jak spływa to na krótko
Znów jestem sam, obłęd
Nie wiem kurwa co mam robić
Czasem przeklinam przewrotny los
Który pozwolił mi się narodzić
Samotność, pustka
Uczucia które rozrywają serce
Strach, który każdego dnia
Zaciska swoje kleszcze lecz się nie poddam
Bo dla mnie strach to motywacja
Kiedy go czuję to czuję, że żyję
To Ty decydujesz czy motywuje, czy paraliżuje
Mam poczucie misji
Bo przecież po coś kurwa tu jestem
Cały ten bezsens muszę ogarnąć
Nie oddam życia za bezcen
Choć mam pretensje do świata i
Ludzi za cały syf, jaki przeżyłem
Muszę udźwignąć ten krzyż
Nikt nie powiedział
Że życie jest sprawiedliwe

Spluwasz na chodnik śliną z krwią
Kolejny piątek w chuj byś spakował to flow
Przez które dostajesz w mordę
Drżącą ręką zcierasz pot ze skroni
Ale jak kot nie dajesz się im stąd przegonić
Wyzwanie to kolejne dziesięć minut teraz
A nie kurwa życie rapera, się sponiewierasz
Pierwsza linia frontu, tam idą matki
Które za osiemćset złotych żywią dzieci
Więc się zamknij
Twoje traumy to kiepski żart przy tym
Ile trupów dziennie pada w Syrii na ulicy
A Ty nie masz za co rwać
Bitches i w wkurwia Cię kac
Przy czym liczysz na hajs, gdzie Twoje kwity?
I coraz częściej słyszysz "Zawik
Ogarnij się" nie potrzebujesz, by ktoś mówił
Ci jak masz żyć, co nie?
Nie mam powodów, żeby bać się śmierci
Mam powód, żeby w życie walić z pięści
Jako pierwszy

Słońca nie widać, końca nie widać
Sinusoida, aby nie pogubić się
W tym labiryncie
Idź i nawijaj, takie jest życie, niczyja wina
Wszyscy chcieliby mieć tu Wonderful
Life jak TI nawet zły pijar nie sprawia
Że mijam się z powołaniem
Boję się tej konsekwencji
Ale cholera teraz przecież nie przestanę
W głowie kłębi się myśli natłok
Dobrzy ludzie nigdy nie idą na dno
Podobno na końcu tunelu jest światło

Każdy nowy dzień znowu daje w kość
Sprawy dzieją się znowu jak na złość
Kiedyś to skończy się, krew
Przestanie sączyć się, wtedy Bóg osądzi mnie
Ale póki co, będę robić to tak już musi być

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować