Raca - Spacer tekst piosenki (lyrics)
[Raca - Spacer tekst piosenki lyrics]
Nienajedzony i uczuć głodny?
Czy zyskasz coś, gdy wszystko stracę?
To pierwsza szansa na ostatni spacer
Pamiętam, że było zimno, przytuliła
By się zagrzać
I jeśli istnieją czary, to chyba była magia
Nie mówiła, że ma typa
Zapytała co się dzieję
A ja tylko szedłem aleją trosk, rozterek
I żebym był, kurwa, trochę inny, strofował
W tym momencie nawet mógłbym się zakochać
Życie jak mokry cement, ślady błędów
De facto zawsze się odciskają
Po czym na zawsze zaschną
Mówiła "z fartem Rafał
W tych balach nie przesadź"
Ja myślę "chuj z farta, jak życie mi ucieka"
Kilka pocałunków, dla zimy mej przebiśnieg
Choć równie dobrze, to mogłaby nie istnieć
Ej, kochanie, może ze mną razem znikniesz?
Jeśli znajdzie się coś, co nazywałem wyjściem
W koronach drzew błyszczy złoto wszechobecne
Tylko my i spacer, niech jesień trwa wiecznie
Co zrobisz, gdy przyjdę pod drzwi
Nienajedzony i uczuć głodny?
Czy zyskasz coś, gdy wszystko stracę?
To pierwsza szansa na ostatni spacer
Pamiętam tamto spojrzenie
Gracze zawsze to czują
Gdy wypuścisz mnie z klatki
To zwiń horyzont w rulon
W tym świecie lepiej czasem nic nie czuć
Mała wtedy nie bolą cię kolejne rozstania
Mamy przegnite serca, niemiłe wnętrza
I całą gamę uczuć, to przeżyłem w wersach
Wtedy jej oczy zapłonęły, jak szmaragd
Uwierz, to boli, widzę jak odpuszczała
Wtedy każda część jej, każda kropla niej
Z grymasem straty chciała powiedzieć "nie"
Za parawanem gwiazd czeka rozkosz
Bo kupiliśmy klucze do bram, własną godność
Chciałem jej dać nieco więcej, niż reszta
Więcej niż wyśni i nie mniej
Niż bym zechciał
W koronie złota, przechadzkach naszych ekstaz
Chyba wydawała mi się najpiękniejsza
Co zrobisz, gdy przyjdę pod drzwi
Nienajedzony i uczuć głodny?
Czy zyskasz coś, gdy wszystko stracę?
To pierwsza szansa na ostatni spacer
Pamiętam jak dziś, gdy się poddała
Skończyły się odpowiedzi
Choć dalej były pytania
Ręce miała zimne, oczy puste, tępe
Aż chuj by to wziął i Boga spalił w piekle
Tak szliśmy razem, ostatni nasz spacer
Ty mów co chcesz, ja cię więcej nie zobaczę
Nie rozumiem kobiet już doszczętnie, odkąd
Zostawią mnie, tłumacząc moje dobro
Ostatnim słowem jest pożegnanie bez słów
Zgniję na chodniku, żebrząc o krople deszczu
W grobowej ciszy, gdy wiatr szansami szlochał
Proszę o ogień, odpalisz papierosa
Zabiła mnie moją bronią, bez zasad
"Rafał nie potrafię kochać, przepraszam"
Zabiła mnie moją bronią, bez zasad
"Rafał nie potrafię kochać, przepraszam"