Starszy Brat - Underground tekst piosenki (lyrics)
[Starszy Brat - Underground tekst piosenki lyrics]
Ci pretensjonalnych bzdur
Zawsze na dystans do miejsca
Które nie nazywam tu
Brudne Serca mówią o talentach
Wyjebanych w błoto
Jak dla mnie za złe słowo należy im
Się strzał na twarz jak botoks
Nigdy nie chciała mnie żadna
Wytwórnia - jaki fart
Jeszcze jebłaby mi sodowa wtedy
Dziś to tani żart
W bani mam Bema Zoo, state of mind
Chociaż nie ma mnie tam
Nieraz chciałbym wrócić
Wygrzebać stary skarb
Dziś jestem już za stary, na nowy start
Od Skandali jakoś przestałem się modlić
Dobrobyt trwa
Światopogląd są ziomy, co chcieliby
Z niego zrobić towar, te
Przestań kupować wszystko czym Cię
Poją z telewizora, teee
Bohemy hipsterów, alternatywne gołodupce
Mężczyzna ma robić swoje
A nie manifastować próżnie
Jakbym był jednym z nich
Dałbym wszystko za promo
Minęło pięć lat, Starszy Brat wbija na bojo
Co byś ochłonął się
Starszy Brat yo, posłuchaj
Nie obchodzą nas już ciuchy, ani
To z czym gonisz, wybacz
Weź, showbiz jest zjebany
Showbiz ma synonim dziwka
Rzucam kamień, oto me parcie na szkło
One what? One love! Plus świadomość
Że ktoś tu wierzy, wierzy w to
Patrzę z boku na gwiazdę małego formatu
Alter ego rośnie
Walczą w oczach mych o martwy status
Dosyć brat już klepania się po plecach
Tam zasad dawno nie ma
Co i tym się jarasz dzieciak?
Dokładam starań w wersach tu
Byś się ze szczęścia zesrał
Mówiąc "patrz jak naturalnie" ten
Koleżka gra od serca
Respektuj flow chłopców, którzy dużo klną
Outsider, wczuty są, niezależność
Starszy Brat, piszę po prawdę
Nie znam fejmu
Bo kiedy chciałem znać za głupi byłem
Słabą ma wartość dzisiaj, czym oni żyją
Ja czym innym żyję
To nie mój target, slogany marne
Szpan nie moim bojo wciąż się nie boję solo
Grać przeciwko gnojom wkoło, co
Nigdy nie mówiłem, że to muzyka
Bo żaden z nas nie śpiewa
Żaden z nas nawet nie gra
Czymkolwiek jest ta gra teraz
Nie wyciągałem łap po hajsy za
Rap jak żebrak panu
Bo to since day one moja ucieczka
Pierdolona poezja z tytanu
Nie zabiegałem też o fanów
To w kurwę skomplikowane
Kilku ludzi na legalu myśli
Że ich nienawidzę ich i psuję branżę
Nie mam pretensji wszakże
To w końcu ich sposób zarobku
Ja wolę destroy, powrót na scenę mordu
Jak Adek w Nowym Jorku, ta
Mieszkam i żyję w Warszawie
W sercu niosę Gorzów
Wspieram przyjaciół do grobu, to
Mój dossier z domu, tak jest
To jedna z różnic między mną a ludźmi
Czysty produkt
Jak znasz zasady kto jest kto
Rozwiązanie pomnóż
Przez staroszkolny kodeks
Osiedla milczą już o nich
Nie chce ich znać showbiz, ani kurwa
Świat finansowy
Wzajemność jest tu kluczem do
Tej chorej symbiozy
Wierzysz w piekło czy Babilon
Zjadający kolejne dziecko niezauważony?