Tau, Paluch - List motywacyjny tekst piosenki (lyrics)

Paluch

Paluch [Łukasz Paluszak] Poznań, Polska

[Tau, Paluch - List motywacyjny tekst piosenki lyrics]

Pamiętam czasy kiedy miałem same problemy
Ciągle bez pieniędzy, miłości
I zastanawiałem się czemu wciąż pakuję
Się w nowe problemy
Nie wiedziałem skąd się to bierze
I tak się zastanawiałem:
"Skąd się to może brać?"
I w końcu to pojąłem w końcu to zrozumiałem!

Czemu mamy nierówne szanse
Kiedy mamy wspólny cel?
Boże, powiedz jak żyć naprawdę
Nie wiem wcale jak mogę chcieć
Czemu mamy nierówne szanse
Kiedy mamy wspólny cel?
Boże, powiedz jak żyć naprawdę
Nie wiem wcale jak mogę

Czasami nie chce Ci się żyć
Chciałbyś leżeć w grobie
Jeden problem może Ciebie wbić


W glebę jak nagrobek
Człowiek przecież nie jest Bogiem
Uświadom to sobie, sobie
Jeśli jesteś powiedz czemu nie
Możesz się podnieść?
Jestem listonoszem Boga noszę wiarę po domach
Nie wchodzę po schodach
Częściej po częstotliwościach i wołam
Można żyć chwilą i w chwilę stracić życie
Nie jesteś nieśmiertelny, życie to
Jest Twój priorytet, synek
Spójrz najpierw co cię boli
Może to alkoholizm
Który powoli Cię wykończy
Bo to własnie on pozwolił
Stoczyć się ludzkości
To zwykła trucizna stworzona do
Kontroli tych polskich rodzin, to boli
Dalej bierzesz narkotyki bracie? To
Nie bułka z masłem
Tylko twarde śmiertelne substancje, poważnie
Ryjesz sobie banie tym ćpaniem, brat
Śmierć nie jest asertywna zawsze jest na tak
Siostro, czemu nie szanujesz tyłka?
Co w twoich ustach ląduje
Częściej niż eucharystia?
Nadejdzie dzień gdy zostaniesz matką
A przypadkowy ojciec powie wtedy
Tobie głośno: "Jesteś szmatą!"
Dość już! Nie wiesz nawet co to Święty Spokój
Zmieńmy sposób myślenia na
Sposób wierzenia Bogu
Miłość istnieje trzeba tylko po nią sięgnąć
Człowiek teraz wstawaj i naprawiaj
Bo ja tego za ciebie nie zrobię!

Czemu mamy nierówne szanse
Kiedy mamy wspólny cel?
Boże, powiedz jak żyć naprawdę
Nie wiem wcale jak mogę chcieć
Czemu mamy nierówne szanse
Kiedy mamy wspólny cel?
Boże, powiedz jak żyć naprawdę
Nie wiem wcale jak mogę

Jeśli od kogoś, kogo kochasz, ziom
Dostałeś srogi wpierdol
To na pewno wiesz czym
Jest ból, pamiętasz to, na pewno
W szkole sucha gadka: "YYYY
Spadłem ze schodów"
Choć myśleli, że wpadłeś
Ale pod 8 samochodów
Dziś to nie istotne, gniew zdusił uczucia
To nerwobóle, kłucia
Duszności i ta bezsenność
My stanowimy jedność, dzieci rozbitych rodzin
Chcemy pamięć zagłodzić przez
Tysiące długich godzin
Potraktuj to jak znak
Bo tak jak my jesteś wybrańcem
Twoim bratem strach napędza
W codziennej walce możemy więcej
Choć z brudnych ran cieknie ropa
Na glebie częściej
Bo od swoich dostajemy kopa
Nie płacz chłopak! Proszę
Bądź silna dziewczyno!
Lepsze dni już idą, ich nogi związane liną
Jebać wczoraj
Osądzać ciebie nikt nie ma prawa
Gdyby wiedzieli gdzie byłeś
Padliby na kolana

Zero współczucia, cały dzisiejszy świat
Użalając się nad sobą
Marzenia zostaną w snach nie jesteś ofiarą
Ofiary przykrył zimny piach
Już do ostatnich dni miej gotowości stan

Zero współczucia, cały dzisiejszy świat
Użalając się nad sobą
Marzenia zostaną w snach nie jesteś ofiarą
Ofiary przykrył zimny piach
Już do ostatnich dni miej gotowości stan

Ej, sam wiem jak to jest
Kiedy wracasz na kwadrat
A na ciebie czeka tylko pies
Nie każdy miał szansę, by kochać, chłopak
Oni nie wiedzą, co to znaczy biedować
Rozumiem cię dziewczyno, też nie miałem ojca
Też nie miałem szans, żeby poznać Boga
Myślałem że Go nie ma, skoro nie ma szczęścia
To własnie wtedy trzeba wstać
I ruszyć do nieba
Nigdy więcej nie uderzysz mojej matki draniu!
Nigdy więcej nie chcę przytulać pijaków
Rozumiesz?
Nie mam siły się za ciebie wstydzić
Dopóki nie odmienisz życia
Mówię wypad słyszysz?!
Nie chcę skończyć jak ty, ostatni dziwkarz!
Ja chcę normalnie żyć
Przestań w końcu mnie zabijać!
Jak mam skończyć edukacje
Kiedy przechlewasz wypłatę?
Czemu zabierasz mi szansę?
Już nie pamiętam kiedy miałem te wakacje
Ale pamiętam zło, które wyrządziłeś matce!
Znowu spałeś na klatce lub
Chlałeś za przystankiem
Znowu patrzą się na mnie
Kiedy przechodzę tym placem
I cię prowadzę, mam już oficjalnie dosyć
Gnoju nie chcę ćpać, chlać, puszczać się
Mój Boże pomóż! Chcę skończyć szkołę
Znaleźć pracę i stworzyć rodzinę
I zacznę własnie dzisiaj bo nie
Chcę umierać w syfie

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować