Te-Tris, Pogz - 305 tekst piosenki (lyrics)
[Te-Tris, Pogz - 305 tekst piosenki lyrics]
Że musiałem sam tu ogarnąć sporo
Z ciężarną żoną, u teściów jak na Nostromo
Nie spałem co noc
Co chwila tylko na szluga na strych
W myślach modlitwa czy nam się
Znów uda na styk
Przeżyć, nie zrobić hit i wydać hajs na dupy
Za mixtejpy
Ciuchy iść do lidla i kupić pieluchy
Proza życia, bez poezji
Jakbym raport składał
Powiedz mi wiesz jak to jest
Jak mają cię za darmozjada?
Rap odpada? śmiech
Jeb rachunki i nie śmiałem się
I byłem blisko od tamtej furtki, coś jak Vnm
I pchałem ten wózek
I to nie drugie trzeba żyć
Chociaż to super rzecz
Dla kogoś kto dziś nie ma nic
Trzeba żyć? ludzie pchają tusz pod egzodermę
Ci co znają życia brud
Na hejty kładą chuj i wierzą we mnie
Wiedzą że nie odejdę, wierzą, że nie odejdę
Historie takie jak ta nie
Dzieją się tu codziennie
Mam do studia 305 metrów, liczyłem, 305
Czasem po drodze cos mi mówi przystań Tet
Się tylko wciskam w cień
I jak psychol pytam drzew
Czy jeszcze widać sens
I czy słuszna taka wizja jest
Festiwal trzech headlinerów
Jak mam nie wybierać
Jakbym nie wybierał to wybór pada na teraz
Jebana kariera nie pozabiera
Moich ludzkich cech historia rapera
Co go nie określa pusty śmiech
Niejeden głupi blef
Jestem jak snajper i saper spacer zygzakiem
Główny cel – raczej nie papier
Wybrałem i człapie, oh pardon
To już pełny galop co jak co
Nas nie zagrają Letterman i Jimmy Fallon
Bo nas nie znają tam, o
Nas nie pisze Pitchfork, complex
I nie migają swiatła Vegas
Polski syf co piątek
Wiem co nuci ci rozsądek, nie słuchaj
Brednie
Takie historie tu nie dzieją się codziennie