Te-Tris - Azyl tekst piosenki (lyrics)

[Te-Tris - Azyl tekst piosenki lyrics]

Tu kawa stygnie tak samo jak
Te parę lat wstecz
A plaster codziennego życia tu
Stale kładę na chleb
W szafce na sen garnitur
Zaburzacze grawitacji
To biało-czerwone sny w kratkę
A nie w gwiazdy i paski
Jakie zaśnij? Przy padach przepadam
Na całą noc
Rano defilada, pokolenia wyrównają krok
I tak co rok za pięty łapiemy minuty
Tylko coraz trudniej nam uwierzyć
W refreny Grechuty
Nie musisz mówić nic - spotkaj
Mnie pod blokiem matki
Tu gdzie Stasiak przecierał oczy
Do gołej czaszki
Kto jest nad kim? - nie wiem
Czy leci full czy świeci debet
Nas łączy tu i śmiech i ból


Życie pod jednym niebem
Heaven nie jest coffee - Ciechu - wciąż
Nie ma w tej dziurze Maca
A okręgówkę jakby sponsorował Hewlett Packard
Lubię wracać
Choć kiedyś pewnie zechcę się ulotnić
Miasto - co chwila mijam
Po drodze setkę podobnych

Jakby nie było zawsze mam dokąd wracać
Kilka tych ulic, jakiś własny kąt
To tutaj siedzę, myślę o lepszych czasach
Twierdza, bastion, azyl, dom
Jakby nie było zawsze ktoś na mnie czeka
I nieważne bomba czy słabszy rok
Tamte problemy tutaj to tylko detal
Twierdza, bastion, azyl, dom

Kiedy wszystko mówi zostaw
Wtedy wszystko mówi zostań
Kiedy wszystko mówi zostaw
Wtedy wszystko mówi mi

A co by było gdybym się
Urodził w? Nie chcę gdybać
Choć może życie tu to odwrócona perspektywa
Jak efemeryda - wiosna rodzi coś
Zima to gasi serce trzyma kurs
Ale rozsądek wysyła do pracy
Jak żyć na raty? - nie każdy ma to
Co się przyśni i ciągle mało na salon
Po tamtej stronie Wisły sto decyzji
Może kredyt wziąć jak ci co karmią system
Albo ruszyć firmę czy gnić
Na zasiłku albo siłce?
Miałem misję - ta niebo to limit teraz wiem
Że pewnych spraw nie zmieni tu tylko optymizm
Już za blisko finisz
Co drugi z nas dorosły gnojek
Żyje w rozkroku z próbą
Pogodzenia dwóch pokoleń
To jest bój o swoje
Stoję i patrzę na panoramę
Piję za każdy miasta plus
I za każdy mankament
Znów ranek przegoni ranek, czasem zagoi ranę
W tej galaktyce życia jedna
Z zagubionych planet

Jakby nie było zawsze mam dokąd wracać
Kilka tych ulic, jakiś własny kąt
To tutaj siedzę, myślę o lepszych czasach
Twierdza, bastion, azyl, dom
Jakby nie było zawsze ktoś na mnie czeka
I nieważne bomba czy słabszy rok
Tamte problemy tutaj to tylko detal
Twierdza, bastion, azyl, dom

Kiedy wszystko mówi zostaw
Wtedy wszystko mówi zostań
Kiedy wszystko mówi zostaw
Wtedy wszystko mówi mi

Uczyli nas
Że mamy zostać i być jak duma tej ziemi
Ale szlagiery w głowach nucił
Nam Kuba Sienkiewicz tutaj nie zmienisz nic
Mówili tamci na walizkach
I wracali po słoiki razem
Z nimi Last Christmas
To banicja pachnie chlebem, determinant
Zanim to poskładamy w całość
Minie jeszcze chwila
Znów mijam setkę podobnych
Krok na nieznany ląd
Kto wie? To może twój azyl i dom

Jakby nie było zawsze masz dokąd wracać
Kilka tych ulic, jakiś własny kąt
Też pewnie siedzisz
Myślisz o lepszych czasach
Twierdza, bastion, azyl, dom
Jakby nie było zawsze ktoś
Na ciebie gdzieś czeka
I nieważne bomba czy słabszy rok
Życzę ci miejsca gdzie problemy to detal
Twierdza, bastion, azyl, dom

Kiedy wszystko mówi zostaw
Wtedy wszystko mówi zostań
Kiedy wszystko mówi zostaw

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować