Wac Toja - Holik tekst piosenki (lyrics)

Wac Toja [Wojciech Turowski] Kraków, Polska

[Wac Toja - Holik tekst piosenki lyrics]

Mówią trapoholik, śmieszne ziomy
Wprowadzam połysk
Mówię bakoholik, tytoholik, nowoholik
Widzisz w Bogach wzory?
Wszystko co robię jest "holik", shit
Kto jest skory typie skończysz
W czarnej folii
Dziś ja z przezroczystej biorę wypuszczam dym
Chcą nowej szkoły, starej szkoły
Wypuszczam dym chcą kogoś pobić
Komuś grozić? Wypuszczam dym
Tak płynie syf, a ja z boku
Nie ma ognia bez dymu, moje rymy to ogień
Ty już zczaj bazę synu, żyjemy w synbiozie
Nie masz już Gal Anonimów
Wszyscy chcą się topić w złocie
To ja też się podpisuję i
Hajsem w pociechy topię
Top za topem kopie, to na topie będzie zawsze
High and low i góra dół
Najpierw po piętrach potem parter


Gardła zdarte, głosy niskie
Moja armia ogarnia ten biznes

I rozpierdalam sobie życie swoje
O ścianę i ścianki
Konsekwentnie po sam koniec
Harmonię ich hierarchi
Fajne lalki lubią to lubią
Zło bo je skrzywiło
Dziś się już nie krzywią
Mówią na to "miłość"
Miłość? Fajnie było mi z tobą w wannie szmiro
Ale to już wszystko się skończyło
Fajnie było
Mam dwie czarne półkule i sam nie wiem
Jak radzić mam, sobie z nimi, to mój limit
Skurwysyny chcą więcej mojego tego i tamtego
Tego i tamtego w sumie chcieliby wszystkiego
Ale czują tylko niemoc i tylko to czuć
Mogą bo swoje "ja" powierzyli swoim Bogom
Mogą tonąć, mogą płonąć, dla mnie mogą nie
Istnieć, robię to dla moich mord
Wielbię wszystkie
Ogarniam biznes, wymieniam energię, nie
Gram o drobne, gram o grubą pengę

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować