Wac Toja, Qsha - Zawodowiec tekst piosenki (lyrics)
Wac Toja [Wojciech Turowski] Kraków, Polska
[Wac Toja, Qsha - Zawodowiec tekst piosenki lyrics]
Nie masz szans na przeżycie, ale dalej grasz
Choć już tyle spierdoliłeś
Że nie możesz patrzyć w twarz
Dalej idziesz, ryzykujesz, wiesz
Że rozpierdolisz bank
Na co dzień jadę solo Leon zawodowiec
Jestem jak Mesjasz
Który nie chce swoich zawieźć owiec
Zawód - Goniec, bo jestem blisko tronu
Od fałszywych przjaciół wolę
Prawdziwych wrogów
Umierasz po to by odrodzić się jak Feniks
I nie wiesz czy tym razem uda Ci się przeżyć
Hajs wszystko zamieni w niebyt
Największy zawód
Tylko bez hajsu jesteśmy niemi
Nasz Bóg chyba ciut seplenił, drugi żre lud
Miód swój już w chuj spienił
I choć się z ust pieni, beczkami znów trening
To nie chcę tu nikogo zawieźć Boeing
Mam kredyt zaufania wobec was
To czar weny, który ciągle mi pochłania czas
To z nad sceny sportowych
Spłynie jak lotniskowiec
Który na pokład przyjmuje was
Jedna szansa na życie, tylko jeden strzał
Nie masz szans na przeżycie ale dalej grasz
Choć już tyle spierdoliłeś
Że nie możesz patrzyć w twarz
Dalej idziesz, ryzykujesz, wiesz
Że rozpierdolisz bank
Chcę tylko godne życie wieść
Rozwijać siebie, spełnić się
Z Onija Familia rozpocząć dzień
Skurwysynom nie dać się
100%, 100% tu siebie wnoszę
To mój czas, mój hajs
Nie mów że to proste proszę
Tu w Polsce być kotem jest dla wielu kłopotem
Bo mają po 30 lat a ich
Świat kończy się tu za blokiem
Ja to pierdolę i biorę co moje idę w to
Jak zawodowiec nie słucha nawet
Co beczą wciąż
Chcą narzucić coś Tobie a w głowie mają dno
I ja mam więcej niż do tej pory tu
Wróg zatyka mój oddech
Paranoja mi nie daje snu
Będzie dobrze w to szczerze
Wierzę najmocniej znów
Mam tylko wiarę w siebie
I głos ten co daje pare słów
I parę słów spełniłem choć żyję tu chwilę
I zaraz znów co w tyle oni
Chcą bym im udowodnił coś
I nie ma słów, to tyle by pokazać ból
Debile chcą być najmądrzejsi fchuj
Ja leje wchodzę w to
Jedna szansa nażycie, tylko jeden strzał
Nie masz szans na przeżycie ale dalej grasz
Choć już tyle spierdoliłeś
Że nie możesz patrzyć w twarz
Dalej idziesz, ryzykujesz, wiesz
Że rozpierdolisz bank
Chcę tylko godne życie wieść
Rozwijać siebie, spełnić się
Z Onija Familią rozpocząć dzień
Skurwysynom nie dać się