Wac Toja, Białas - Rzucić rap tekst piosenki (lyrics)

Białas

Wac Toja [Wojciech Turowski] Kraków, Polska

Białas [Mateusz Karaś] Teresinie, Polska 🇵🇱

[Wac Toja, Białas - Rzucić rap tekst piosenki lyrics]

Ich słowa to tylko bla bla bla
Blau blau blau blau to Wac Toja bejbi

Tylu z tych lamusów miało już rzucić rap
(rzucić rap)
Wac Toja zuchu patrz jak na bit rzucam rap
(co, rzucam rap?)
Weź to tak nawiń, albo się zawiń jak blunt
Możesz to spalić
Być dumny jak pawik świecić kolorami
A i tak zostaniesz sam
Tylko ja, jak wygram ja to wygra squad
I nie chce cię więcej znać jak
Raz odjebałeś to słyszysz papa
Tylu nowych ludzi w koło
Robię dalej solo to, nowy level flow
Synu nie nagramy muzy z tobą
Chyba, że dasz pęngę słoną za ewenement flow
Co za kojot, co za typ, chyba robot
Patrz jak pełza pod bit



O o o, oni i one będą to wyć
To zamknięte głowy nie ogarniają nic
(to smutne) jak miałbym być tobą to
Strzeliłbym sobie w pysk (na odmułke)
Otwieram furtkę do innego świata
I nie muszę palić, by nad wami latać
To dla moich ziomali co dali wiary mi
Nie mamy granic przejebany w bani syf
Ja byłem niżej niż 808 i
Wszystkie problemy lądowały w nosie
Ja po tym spadałem jak Ikar w swym locie
A teraz na trzeźwo tu siekam tą kosę jak Bóg
Nie wiesz nic, nic nie wiesz ej kocie
Jak masz siedem żyć to już dzisiaj
Ty chcesz gnić w glebie
Przegrasz to nawet nikt ręka nie machnie
Sieć pajęczą zasilasz masz własną matnię
Czy mówię poważnie nie mówię dosadnie?
Lepiej idź przeproś swoją własną matkę
Nie wiesz nic, nic nie wiesz
Jak dla ciebie praca to wstyd

To już dziś ty powinieneś gnić w glebie
Kocham tych gimbów, choć wolałbym matki
Gdy ich tatusiowie pracują na najki
Mam bekę jak pener i całuję
Fanki, ej kurwa raperze, zawijaj manatki
Idę po respekt i idę po hajsy
Wszystko chcę świeże
Cipki miękkie jak kaszmir
Wyprzedzam epokę więc, pierdolę hejt
To tutaj nie dolatuje
O co się plujesz? Pierdole hejt
Daję ci miłość i pokój zrozum
To błogosławieństwo
Nie będziesz miał innych bogów
Tak jak milionów przede mną
Idź do głowy po rozum, szansę masz jedną
Albo zniknij mi z oczu, nara koleżko

Banany chcą porapować tu z nami pierdolą coś
Że są ambitni ja miałem tylko jeden zeszyt
Z rymami, dwa bity, trzy złote na trzy dni
Cały czas jakieś pożyczki
Ale nie po to żebyśmy se wyszli w klub
I posłuchali muzyczki
Jak pożyczałem to by oddać inny dług
Zbierałem hajs na WOŚP jako trzynastolatek
Przepiłem pieniądze zbierane dla
Chorych dzieci
Bo sam byłem chorym dzieciakiem
A ty mnie za to nienawidź
(ogólnie) chcesz to se zmień o
Mnie zdanie (no chuj mnie)
Zamiast dbać o twoje
Względy pozostanę szczery
Kiedyś to docenisz podwójnie
Kręciłem się tu jak dziecko we mgle i
Nie raz było mi ciężko w kurwę
Problem był w mojej psychice

Niestety ja skumałem to nieco później
I nie pozwoliłem nikomu podejmować
Za mnie decyzji, to było to!
Pewności siebie nabrałem jak zacząłem
Jeździć na bitwy, to było to!
Za mną wiele złych inwestycji
Może chcecie odkupić krzywdy?
Nie chce już więcej czuć głodu jak Chief Keef
I pierdolę fałszywe dziwki
Znikają z mojego życia i nie ma tematu
Spalenie mostu to dla mnie nie problem
Problem to ma ten co nie ma kwadratu
Mordo najlepiej się czuję u siebie
Czyli u SB – to jest mój port

Ja zawsze byłem najpopularniejszy ustawki
Czy bitwy, czy szkoła, czy sport
Serio mam w chuju to co powiesz o mnie
Jak chcesz to mnie sobie nienawidź
Bo moje życie to nie tylko sukces bywało
Że chciałem się za
Ale nigdy rzucić rap, błagam no może raz
Ale wtedy to miałem koleżko jedno
Z pierwszych zejść po dragach
Miałem przed sobą wtedy całe
Życie nie mogłem dopuścić
By zejść po dragach
I nie dopuściłem, także już się nie pruj
Ty weź lepiej pajacu skręć coś, dawaj

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować