Wac Toja, Diho - Vietnam tekst piosenki (lyrics)

Wac Toja [Wojciech Turowski] Kraków, Polska

DIHO [Jakub Milewski]

[Wac Toja, Diho - Vietnam tekst piosenki lyrics]

Palę track, palę klub, palę gramy, gramy znów
Wypluwamy milion słów nie puszczając
Pary z ust płonę jak Vietnam
Ty chcesz tak nie pytaj mnie o sos i o lolo
Toja, toja, toja wciąż poza kontrolą
Może wolisz ciepłe kojo
Nocne łowy mam jak kojot
Mogą podbić tu podbić tu potem
Odbić stąd na OIOM ojoj
Ojoj ojoj ojoj ej ciągle rosnę w siłę
Mieszam to mieszam to jeszcze dym i powietrze
Żyje tak żyje tak żyje tak
Chcę widzieć tylko te ręce to moja przestrzeń
Idę tam idę tam idę tam
I nie pytaj czemu tylko ja i squad

Miasto widzę z nad chmury i
Odleciałem jak w snach
Ich krajobraz ponury i ludzie tu toną w łzach
Jestem orłem z natury a chodzę dumny jak paw
Nie sięgam do kabury a robię ghratharatha



Będę chciał haracz od ciebie bo
Masz tak ładne auto
I celuje se w gwiazdy jakbym był astronautą
A każda dupa się jara jakby wygrała iPhone
Ty wchodzisz drugim wejściem tylko
Jak wchodzisz przez balkon
Mam przy sobie czołówkę
Jakbym był grotołazem
A kobiety klękają jak przed świętym ołtarzem
I podpalam koncerty jakbym był piromanem
Dzieci piszą podania jakbym rozdawał prace
Ja wpadam z klamką jakbym
Szukał żony w sypialni
Żaden kebab ale karmie ją sosem specjalnym
A twój album ziom to opowieść z Narnii
Ja dziś pije i nie jestem odpowiedzialny
Ja jestem jak elektryk bo
Mam wszystkie kontakty
Ludzie dzwonią po proszek jakbym
Pracował w pralni
A dokarmiam te klacze jakbym
Pracował w stajni
Ty te swoje historie to weź włóż między bajki

Miasto widzę z nad chmury i
Odleciałem jak w snach
Ich krajobraz ponury i ludzie tu toną w łzach
Jestem orłem z natury, a chodzę dumny jak paw
Nie sięgam do kabury, a robię ghratharatha

Palę track, palę klub, palę gramy, gramy znów
Wypluwamy milion słów nie puszczając
Pary z ust (Płonę jak)

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować