Wdowa - Mayday tekst piosenki (lyrics)
[Wdowa - Mayday tekst piosenki lyrics]
Jak przebiec chcę ten maraton
Serotonina na dzień, hydroksyzyna na noc
Żyjemy w takich czasach
Wszystko na szybko i zaraz
Dziś nie mam siły wstać z łóżka
Choć wczoraj się uśmiechałam
Już dawno skumałam bazę
Istnieją dwa wyjścia dla nas
Możesz zginąć w walce albo zginąć na kolanach
Więc trzymam głowę do góry
Pięści nie mogę opuścić
Świat uczy bycia okrutnym
A przed testem nie ma powtórki
Czas na decyzję jest krótki
Ranisz lub dajesz się zranić
Jeden niepewny krok i szanse
Odlatują jak spłoszone ptaki
Więc nie mam prawa już zwątpić
Jak czynić cuda ma wiara
Jak chcesz prawo by mnie sądzić
Ciebie może spotkać kara
Lepiej to przemyśl bo życie jest krótkie
Jak chcesz mieć dłuższe
Naucz się trzymać gębę na kłódkę
Albo palec na spuście
Palec na pulsie, nie śpij
Sen to kuzyn śmierci jest
Palec mi w budce, to może odpuszczę
To może Ci upiec się fuksem
Nie mogę czuć głębiej
Nie chcę już widzieć więcej
Nadstawiać karku nie będę, za słuszny cel
Choć dusza krzyczy mayday i
Czasem serce mięknie
Wyrzucę je nim pęknie, mam dosyć łez
I tak, tak, tak, to nie okej to nie spoks
I tak, tak, tak, wszyscy pójdziemy na dno
I tak, tak, tak nikt tu nie gra czysto więc
Jak idę po swoje, nie pytam o drogę
Nie próbuj zatrzymać mnie
Tata nauczył mnie uczciwości, mama pokazała
Jak dbać o innych
Ale to pierwszy krok w dorosłości, nauczył
Że koszmar spotyka niewinnych
To życie mi dało w kość i to nie raz
Wiem jak to jest gdy ból rozdziera
Straciłam ojca, dziecko, przyjaciela i
To w jednym roku, a Ty jak się masz?
A Ty jak masz czelność oceniać?
Ferować wyroki i przyklejać łaty?
Moje wybory to przebyta droga
A blizny na duszy to mapy
U mnie się mocno zmieniło
Bunt dzisiaj nie jest już maską
Choć cały czas wierzę w miłość
To już nie rozdaję jej darmo
Dziś przede wszystkim mój biznes
Nie liczę już na nikogo
Leczyłam niejedną bliznę
Gdy obok nie było nikogo
Gdy obok nie było nikogo i
Nikt nie widział jak płaczę
Musiałam się sama nauczyć
Jak wstać i jak sobie dać radę
I dałam sobie wtedy radę i radę
Tę wtedy wyryłam w pamięci
Nieważne co się wydarzy od dzisiaj
Już nigdy nie opuszczamy pięści
Nie mogę czuć głębiej
Nie chcę już widzieć więcej
Nadstawiać karku nie będę, za słuszny cel
Choć dusza krzyczy mayday i
Czasem serce mięknie
Wyrzucę je nim pęknie, mam dosyć łez
I tak, tak, tak, to nie okej to nie spoks
I tak, tak, tak, wszyscy pójdziemy na dno
I tak, tak, tak nikt tu nie gra czysto więc
Jak idę po swoje, nie pytam o drogę
Nie próbuj zatrzymać mnie
Wiem, kiedy robię źle i wróci do mnie karma
Coś podpowiada mi będziesz twarda lub martwa
I tak tu jest jak w piekle
Na końcu będziesz cierpieć
Bo jak otworzysz serce
To zdrajcy wchodzą chętnie
Więc wybacz mi skrupułów brak
To ja nie Ty będę z tym spać
Zawężam najbliższych krąg
Jak nie byłeś ze mną, to możesz mieć pewność
Że to Twój największy błąd