WSRH - Nienormalne produkcje tekst piosenki (lyrics)
[WSRH - Nienormalne produkcje tekst piosenki lyrics]
Wyższa Szkoła Robienia Hałasu
Sprawdź S do H, tak jest
Ja się nie wdzięczę
Za nami dom tysiąca trupów
Tysiąca westchnień MC
Na szyjach wieńce z drutów
Oto Shelma Shellerini z PDG Kartel klubu
(hardcorowe łubu dubu) dalej sił spróbuj
To mój z styl szarego tłumu
Spójrz szczyl jak urósł z Nim
Narobię w mieście huku
Człowieku mixtape tu kup z
Dedykacją dla katakumb polska na zachód
Prawdziwy Poznań zna się na fachu
To dla wariatów wynoszę rap na piedestał
Będę stał przy swoich, PDG
Teraz Ty się przedstaw
Od dziecka gra we mnie
W sąsiedztwie gram pewnie
Jestem u bram bejbe tak
Też idź otwórz Shellmie
Tu powietrze tną pancze ala Al Bundy
Tu kręci się więcej świń niż w masarni
Tu MC to człowiek a nie jakiś numer IP
I nikt nie odjebie słuchaczowi taniej wajchy
Daj hajs mi i niech się kreci piękny świat
Dalej
Płynie mój rap wzdłuż dzielnicowych alej
Otwórz barek, nalej, chuj z tym
Co tobie się wydaje tu nic za frajer po tym
Rapie na łeb dostajesz
Nienormalne produkcje jak jebany Ted Bundy
Pochodzimy z Pyrlandii więc
Zawistny ryj zamknij
Dam Ci porcję hałasu, oto liryczny wariat
To jest pełnokrwiste ścierwo
Bez przyśpiewek wegetarian
A Ja robię hałas, bluzgamy jak Pihu z Chadą
Oto ludzie
Którzy zawsze na krytykę lachę kładą
Jak reanimator przecinam słuch, chory chirurg
To nieświęty hałas prosto
Z poznańskiego rewiru my rozsiewamy wirus
Cyklon B w postaci dźwięku
Żyjemy w podziemiu jak jebany Craig z Lęku
Jak Sadako z Kręgu Twój spokojny świat zburzę
To właśnie my wchodzimy waszym
Córkom do łóżek
Słabych duszę jak MC Ren kablem od mikrofonu
I wygląda na to
Że twój anioł stróż został w domu
Nie mów nic nikomu, a Ja tobie powiem jedno
Że przy takich jak my
Wszystkie pseudo gwiazdy bledną
I wiem to synu, że kiedy usłyszysz Mój głos
Dostaniesz na łeb jak pierdolona Emily Rose
A My wciąż będziemy pchać
Chore gówno do przodu
Generacja X głos zniewolonego narodu
Czasu ci nie umilam, hardcore a nie chillout
Przy tym gównie sobie na zabawie nie podylasz
To nie ósma mila, Poznań
Tu wzgórza mają oczy
Turysta ma przesrane jeśli z
Głównej drogi zboczy
Każdy z Nas do przodu kroczy
To jest zachodnia strona
I szczerze w chuju mamy to co powiedzą o Nas
To liryczny piroman, puszczam laików z dymem
Stań przed lustrem i pięciokrotnie
Powtórz moje imię
To nienormalne jak Albert Fish i jego menu
Czyż to nie mieli skurwysynów
Jak bohater Mary Shelley
To nasze CD się tak mieni
Gdy w pełni księżyc
Daj to na full, bo na chuj miałbyś się prężyć
Reprezentuje PDG, bo widzę sens w tym
Laiku Ja pomogę tobie przy wiązaniu pętli
Później kopnę w krzesło z
Resztą znasz moje podejście
Mówi eS Ha miasta dziecko
P O Z N A N z kreską
Taa to jest Sheller Słoń ramona dwa trzy
Dwa trzy suczy synu nowy na mieście